Zdjęcie: Pixabay

Królewiec czyli propaganda a rzeczywistość

27-02-2024 10:52

Interesujący artykuł, pojawił się w mediach królewieckich, o tym jak to rzekomo gospodarka regionu przystosowała się do działania w warunkach sankcji. Jako główne koło ratunkowe eksperci regionalni wskazali handel z dalekimi rynkami, jak Indie, Iran czy Chiny. Warto jednak zwrócić uwagę na zmianę języka tej rosyjskiej propagandy oraz jej otoczeniu.

„Po prostu tych dostawców, którzy w histerii odmówili współpracy z Rosją, bardzo ostrożnie zastąpiono tymi, którzy rozumieją, że długoterminowe więzi z Rosją są lepsze niż krótkoterminowe punkty polityczne” – wyjaśnił Aleksiej Elajew, zastępca dyrektora sieci spożywczej Spar." - takie słowa czytamy w artykule.

Zdaniem lokalnych ekspertów niektóre sektory gospodarki rosyjskiej eksklawy nie tylko dostosowały się do zachodnich ograniczeń, ale wręcz "rosną pod ich presją". „W związku z zamknięciem rynku rosyjskiego dla przedsiębiorstw z innych krajów wzrosło zapotrzebowanie na produkty lokalne. Można powiedzieć, że poprawiły się warunki konkurencji. Branża turystyczna rozwinęła się, ponieważ Rosjanie zwiększyli popyt na te usługi w związku z zamknięciem innych szlaków turystycznych.” – twierdzi ekonomista Władimir Kuzin.

Co więcej w tekście między wierszami wspomina się o przygotowaniach do odcięcia regionu od Rosji, możliwości, o której od kilku miesięcy wspomina także gubernator regionu. "Każda zmiana jest zawsze nieoczekiwana. Zawsze. Nawet jeśli się na nie przygotowano. Jeżeli system kompensacyjny zostanie zbudowany terminowo i kompetentnie, a Obwód Królewiecki ma największe doświadczenie w budowie takich systemów w Federacji Rosyjskiej, to wszelkie problemy można przezwyciężyć" - podsumował Kuzin.

Tymczasem poza tymi treściami propagandowymi, rzeczywista sytuacja jest nieco inna i nie dotyczy tylko niewystarczającego transportu morskiego. Na przykładach firm z filarów lokalnego przemysłu, czyli produkcji konserw rybnych, widać, czym kończy się współpraca z dalekimi rynkami, gdyż koszty logistyki są nieubłagane, co wpływa na koszt końcowy produktu. Podobną drogą idzie gospodarka Łukaszenki, dla której zbyt na rynkach afrykańskich nie może być ratunkiem.

Warto zauważyć, że już pod tym omawianym tekstem znajdujemy inne dowody na wciąż siermiężną rzeczywistość regionu. Jak informowaliśmy, 15 lutego, rząd rosyjskie wydał dekret o wznowieniu bezcłowego eksportu konserw rybnych z obwodu królewieckiego, ale eksport nie został wznowiony, gdyż zezwolenia wydały tylko dwa z trzech ministerstw. Z tonu i treści apelu prezesa lokalnej grupy spółek wynika, że sytuacja jest nagląca gdyż żali się na przepisy biurokratyczne.

„Rozumiemy, że urzędnicy w Moskwie mają zasady pracy z dokumentami i terminami. Ale od ich efektywności zależy nie tylko sytuacja ekonomiczna królewieckich przedsiębiorstw, ale także los rosyjskiego eksportu konserw rybnych. Konkurenci z nieprzyjaznych krajów bałtyckich próbują dziś zająć nasze pozycje na rynku takich krajów, jak Azerbejdżan, Uzbekistan, Tadżykistan i Gruzja” – wyjaśnił Siergiej Łutarewicz.

Na ostatek także medialna ciekawostka, która przypomina o obrazach rodem z okresu PRL. Tak więc lokalna prasa informuje, że w dniu wyborów prezydenckich, "w pobliżu lokali wyborczych w Królewcu otwarte zostaną jarmarki z tanimi produktami, a sklepy detaliczne będą otwarte". Jak podkreślają media "towary będą sprzedawane taniej niż w sklepach. Są wśród nich duszone mięso, szproty w oleju, szproty w pomidorach, ziemniaki, olej roślinny, kasza gryczana, cukier i makarony."