Zdjęcie: Wikipedia
27-06-2025 09:14
Poniekąd wyjaśnia się wątek związany z wycofaniem w minionym tygodniu promu "Antiej", jednego z czterech promów ro-ro, obsługującego ruch towarowy na linii Królewiec-Petersburg. Władze oczywiście zapewniły, że zawieszenie kursów promu nie doprowadzi do niedoboru przepustowości w zakresie przewozu ładunków tocznych. Media lokalne zwracają uwagę - między wierszami - iż armator w ten sposób, przysłowiowo "postawił się", władzom.
Wynikało to z braku, a nie wyczerpania, dotacji na transport morski do eksklawy, które - jak się właśnie okazało, wpłynęło w znacznie niższej wysokości, niż to wynikało z konkursu. Dotychczas wypłacono jedynie 1,1 miliarda rubli (27,6%) z całkowitej puli zatwierdzonych przez rząd w Moskwie, mimo że na rok 2025 dla 41 firm przeznaczono łącznie 4 miliardy rubli wsparcia. Środki te miały służyć utrzymaniu stałych, preferencyjnych stawek frachtowych na kierunku królewieckim, rekompensując przewoźnikom straty wynikające z różnicy kosztów. Jednak całkiem ciekawie brzmią tłumaczenia powodów tej sytuacji.
Część przedstawicieli rynku uważa, że przyczyną tak niskiego stopnia wykorzystania subsydiów jest po prostu brak odpowiednich ładunków. „Myślę, że po prostu nie ma tych towarów”, skomentował dyrektor generalny firmy „Algorytm Group” Siergiej Miszin. Jego przedsiębiorstwo otrzymało w ramach programu 115,76 miliona rubli, z czego – jak podkreśla – zrealizowano już około 99%. Oznacza to, że „Algorytm Group” zakończył przewozy w ramach mechanizmu preferencyjnego. „Wypełniliśmy wszystkie zobowiązania. Zaplanowaliśmy trasy i ładunki, wszystko zrealizowaliśmy, środki też zostały wykorzystane w całości – więcej możliwości już nie mamy”, wyjaśnił Miszin. Tymczasem media przypominają, że gubernator Aleksiej Biesprozwannych jeszcze w marcu zażądał od Ministerstwa Rozwoju Infrastruktury monitorowania wydatkowania dotacji na przewozy morskie do Królewca.