Zdjęcie: Flickr
26-09-2025 09:10
Sąd Apelacyjny w Kiszyniowie zdecydował o zawieszeniu działalności partii „Serce Mołdawii” byłej baszkan Gagauzji Iriny Vlah, na okres dwunastu miesięcy, przychylając się do wniosku Ministerstwa Sprawiedliwości. Decyzja zapadła 25 września i obowiązuje natychmiast, choć partia ma prawo złożyć odwołanie. To rozstrzygnięcie wywołało gwałtowną reakcję opozycji, która widzi w nim próbę uciszenia niewygodnej siły politycznej w przededniu wyborów parlamentarnych.
Liderka prorosyjskiego ugrupowania, Irina Vlah, określiła decyzję sądu jako politycznie inspirowaną. Jej zdaniem stanowi ona część „szerszego planu władz, którego celem jest zmuszenie partii do milczenia”. W emocjonalnym wystąpieniu podkreśliła, że codziennie jej formacja spotyka się z „podłymi i atakami motywowanymi politycznie”, ale mimo to nie zamierza się poddać. Słowa te wpisują się w ostrą kampanię opozycji, która zarzuca rządzącej partii PAS nadużywanie instytucji państwa w walce politycznej.
Konflikt narastał już wcześniej. Na początku września organy ścigania przeprowadziły przeszukania w siedzibach i domach działaczy „Serca Mołdawii” w związku ze śledztwem dotyczącym kupowania głosów, nielegalnego finansowania i prania pieniędzy. Trzech podejrzanych trafiło do aresztu domowego. Vlah utrzymuje, że sprawa została sfabrykowana i zainicjowana na polityczne zamówienie. PAS odrzuca te zarzuty, twierdząc, że każdy obywatel i każda partia muszą przestrzegać prawa, a instytucje działają niezależnie i zgodnie z konstytucją.
Kolejnym krokiem było wystąpienie Centralnej Komisji Wyborczej z prośbą do Ministerstwa Sprawiedliwości o rozważenie ograniczenia działalności ugrupowania. Obrona partii podjęła próbę podważenia konstytucyjności przepisów, które pozwalają na takie ograniczenia, lecz 25 września Sąd Konstytucyjny odrzucił skargę adwokata Fadeia Naгачewskiego. Sam prawnik ocenił decyzję sądu apelacyjnego jako „przewidywalną i spreparowaną w gabinetach władzy”, mającą na celu wyeliminowanie niewygodnego konkurenta z kampanii. Zapowiedział także odwołanie, a w razie potrzeby wniesienie sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Stanowisko w tej sprawie zajęły inne ugrupowania opozycyjne. Blok Patriotyczny, w którym „Serce Mołdawii” uczestniczy jako część wspólnej listy wyborczej, potępił decyzję sądu jako „dowód paniki reżimu Mai Sandu i PAS przed nieuchronnym upadkiem”. Liderzy bloku zapewnili, że Vlah i jej partia pozostają częścią drużyny opozycyjnej, a „ich głos będzie słyszalny niezależnie od brudnych metod władzy”. Zapowiedzieli również, że po wyborach przywrócą konstytucyjne swobody, zniosą cenzurę i rozliczą osoby odpowiedzialne za „uzurpację władzy”. Były prezydent i przewodniczący socjalistów Igor Dodon poszedł w podobnym tonie, nazywając zawieszenie partii „rażącym nadużyciem i złamaniem zasad demokracji”, które jednak nie naruszy jedności opozycji.
To nie jedyna zła wiadomość dla Vlah, bo inne nadeszły z zagranicy. Była baszkan Gagauzji i kandydatka w wyborach prezydenckich w 2024 roku, gdzie uzyskała ponad pięć procent głosów, stała się w ostatnich tygodniach obiektem sankcji kilku państw regionu. Litwa, a następnie Polska, Estonia i Łotwa nałożyły na nią pięcioletnie zakazy wjazdu, argumentując, że wspierała rosyjskie próby ingerencji w proces wyborczy w Mołdawii i sprzyjała działaniom podważającym integralność terytorialną państw. Estoński minister spraw zagranicznych Margus Tsahkna tłumaczył, że sankcje wobec Vlah i innych polityków mają dotyczyć osób, które „aktywnie wspierały działania sprzeczne z normami prawa międzynarodowego”.