Zdjęcie: Wikipedia
21-04-2025 09:00
Utrzymujący się stan niepewności w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi zmusza Ukrainę do poszukiwania europejskich alternatyw dla systemu Starlink. Choć dostęp do tej satelitarnej sieci komunikacyjnej jest dziś kluczowy dla Ukrainy, jego dalsze działanie nie jest gwarantowane. Przypomnieniem tej niepewności była krótka, lecz znacząca przerwa w amerykańskim wsparciu wojskowym i wywiadowczym, która nastąpiła po spięciu prezydentów obu krajów, do którego doszło w Białym Domu. Dziennikarze RBK Ukraina, zadali więc pytanie, gdzie szukać alternatywy dla systemu Starlink?
Choć firma Elona Muska zapewnia, że „wszelkie pogłoski o odłączeniu Ukrainy są całkowicie nieprawdziwe”, to według dziennikarzy, należy traktować te zapewnienia z rezerwą. Szczególnie że niejednokrotnie systemy Starlink były dezaktywowane podczas operacji wojskowych, choćby w rejonie Krymu. Europa, wspierając Ukrainę, coraz bardziej uświadamia sobie, jak strategiczne znaczenie ma uniezależnienie się od amerykańskich rozwiązań.
„W sprawie Ukrainy jesteśmy gotowi tymczasowo wspierać kraj poprzez GovSatCom” – powiedział Toma Reńe, rzecznik Komisji Europejskiej ds. technologicznego suwerenności. Mowa tu o unijnej inicjatywie rządowego satelitarnego systemu komunikacji. Niemniej jednak, obecna infrastruktura nie wystarcza, by zapewnić pełną funkcjonalność, stąd konieczność współpracy z prywatnymi dostawcami, jak Eutelsat i jego system OneWeb. OneWeb działa w Ukrainie od około roku, ale tylko dzięki niemieckiemu finansowaniu. Jego możliwości są ograniczone: terminale są drogie (ponad 3200 dolarów za sztukę wobec 400 dolarów za Starlink), większe i mniej wydajne. „Bądźmy szczerzy – nie jesteśmy w stanie przejąć pełnej odpowiedzialności za łączność w Ukrainie” – przyznała Eva Berneke, dyrektorka generalna Eutelsat. Dla porównania: sieć Starlink to 7 tysięcy satelitów, Eutelsat ma ich 600. Różnica w przepustowości danych sięga nawet 490 razy na korzyść Starlinka.
Mimo to alternatywy są rozwijane, choć nawet eksperci przyznają, że są one tylko częściowym rozwiązaniem. „Starlink nie powinien być jedynym źródłem komunikacji na froncie – i nie jest. Niektóre jednostki już mają zapasowe kanały łączności” – zaznaczył analityk Roman Chimicz. W razie awarii części żołnierzy mogłaby przełączyć się na inne systemy, choć dla pozostałych oznaczałoby to spore trudności. Zainteresowanie alternatywami rośnie, lecz ograniczenia techniczne i finansowe są realną barierą.
Na horyzoncie pojawia się jednak nowy projekt: IRIS² – europejska odpowiedź na Starlink. Ma to być system satelitarny wielu orbit, który zapewni bezpieczną łączność dla administracji UE. Start pierwszych satelitów zaplanowano jednak dopiero na 2027 rok. Komisja Europejska zawarła już kontrakt z konsorcjum SpaceRISE, w skład którego wchodzą SES, Eutelsat i Hispasat. Projekt sfinansowany będzie z budżetu UE, środków Europejskiej Agencji Kosmicznej oraz prywatnych inwestycji.
Równocześnie Europa nadal znacząco ustępuje USA w zakresie zdolności wynoszenia ładunków na orbitę. W 2024 roku przeprowadzono zaledwie 3 udane starty rakiet nośnych, gdy USA – 156. Kłopoty z rakietami „Vega” i opóźnienia w debiucie „Ariane 6” tylko pogłębiły tę lukę. „To problemy przejściowe” – twierdzi ekspert Andrij Kolesnyk, przypominając, że Ariane 6 miała już swój pierwszy udany start, a Vega C powraca po modernizacjach. Mimo to Europa wciąż nie ma własnych rakiet klasy średniej, ale planuje to nadrobić dzięki nowym konfiguracjom istniejących modeli.
Struktura europejskiego przemysłu kosmicznego jest odmienna od amerykańskiej. Większość firm jest prywatna, ale z państwowym pakietem kontrolnym – tak jak we Francji czy we Włoszech. Taki model pozwala na większą kontrolę, ale ogranicza elastyczność i skalę inwestycji. „Europa zapewnia zaledwie 11% globalnych nakładów publicznych na sektor kosmiczny – USA aż 64%” – mówił Andrius Kubilius, unijny komisarz ds. obrony i kosmosu. Potrzeba zwiększenia finansowania jest pilna, lecz procesy budżetowe w UE toczą się powoli. Decyzje mają zapaść dopiero w ramach nowej perspektywy budżetowej na lata 2028–2034.
Europa nie nadąża także w dziedzinie technologii wielokrotnego użytku. „Musk rozwiązał coś, co przed nim nikomu się nie udało – wprowadził komercyjnie użyteczne systemy wielorazowych startów, co znacznie obniżyło koszty wynoszenia ładunków” – zauważył Chimicz. Tymczasem europejskie rakiety są jednorazowe, co winduje koszty i ogranicza konkurencyjność. Mimo wyzwań, przyszłość rysuje się w nieco jaśniejszych barwach – także dla Ukrainy. Jak podkreśla Kolesnyk, w dziedzinach takich jak systemy napędowe satelitów czy silniki elektryczne do urządzeń kosmicznych Ukraina wciąż może być wartościowym partnerem. To szansa, by wejść do europejskiego kosmicznego ekosystemu – może nie jako lider, ale jako istotny uczestnik.