Zdjęcie: Jass Sama Pexels.com
24-06-2025 09:57
Choć na pierwszy rzut oka wydaje się to jedynie kolejnym świętem związanym z cyklem natury, estońskie Jaanipäev to znacznie więcej niż tylko pożegnanie najkrótszej nocy roku. To opowieść o przetrwaniu, tożsamości i pamięci narodu, który przez tysiące lat potrafił zachować swoją odrębność – zarówno kulturową, jak i duchową – pomimo presji politycznych, religijnych i historycznych.
Dlaczego więc Estończycy świętują przesilenie letnie dwa dni po jego rzeczywistym, astronomicznym momencie? Tegoroczne przesilenie przypadało na 21 czerwca – dzień, w którym oś Ziemi jest najbardziej przechylona w stronę Słońca, co skutkuje najdłuższym dniem w roku. Jednak kalendarze i obroty nieba nie zawsze są wobec siebie łaskawe – „najkrótsza noc” może przypaść na różne daty w zależności od strefy czasowej, co sprawia, że pozorne rozbieżności są nieuniknione.
Jednak Jaanipäev, obchodzony 24 czerwca, nie jest jedynie kalendarzowym echem pogańskich rytuałów solarnych. To święto, które – choć zakorzenione w przedchrześcijańskim świecie ognia i natury – zostało zsynchronizowane z katolickim Dniem św. Jana, podobnie jak Boże Narodzenie zostało nałożone na pogańskie święto przesilenia zimowego. Nazwa Jaanipäev wywodzi się od imienia Jana Chrzciciela, choć dziś niewielu świętujących zna jego życiorys. Nie chodzi tu jednak o wiarę religijną – Estonia jest jednym z najmniej religijnych państw na świecie – ale o coś głębszego: o duchowość zbudowaną z pradawnych mitów, niezorganizowaną, ale silnie obecną w życiu codziennym.
Co ciekawe, niektóre tradycje zachowały się niemal nietknięte od tysięcy lat. Ogniska wśród pól, pieśni, tańce, sauna i piwo (estońskie õlu, bliskie angielskiemu ale) – to wszystko dziś wygląda bardzo podobnie jak przed wiekami. Młodzi zakochani nadal udają się do lasu „szukać kwiatu paproci” (sõnajalaõis), choć – jak zauważają botanicy – paprocie w rzeczywistości nie kwitną. Być może jednak, jak w wielu sprawach, chodzi bardziej o drogę niż o cel.
W estońskiej opowieści o Jaanipäev ważna jest również historia najnowsza. 23 czerwca to nie tylko przeddzień święta – to także Dzień Zwycięstwa, upamiętniający wygraną bitwę z 1919 roku w wojnie o niepodległość. To właśnie to zwycięstwo pozwoliło na ustanowienie Republiki Estońskiej i dało pretekst do połączenia dwóch istotnych dla narodu dat w jeden długi weekend pełen dumy i wspólnoty. Jest to jedyny czas w roku, kiedy estońskie flagi mogą pozostać rozwieszone przez całą noc – choć technicznie rzecz biorąc, „noc” trwa wówczas zaledwie kilka chwil, a zachód i wschód słońca niemal się stykają.
W okresie okupacji sowieckiej święto Jaanipäev zyskało dodatkowy wymiar – stało się cichym, ale wyraźnym aktem oporu. Wspólne ogniska nie były już tylko symbolem lata, lecz także znakiem przetrwania narodowej tożsamości.
Ostatecznie odpowiedź na pytanie, dlaczego Estończycy świętują Jaanipäev nieco później niż sugeruje astronomia, brzmi: ponieważ tak ułożyła się ich historia. To święto nie tylko oznacza cykl natury, ale odzwierciedla drogę, jaką przeszedł cały naród – od uderzeń meteorytów na wyspie Saremie, przez średniowieczne chrystianizacje i sowiecką dominację, aż po współczesną niezależność. Być może to właśnie ogień – tuli – tak głęboko wpisany w estońską kulturę i język, jest najtrafniejszym symbolem tego święta. Bo choć dokładna data przesilenia może się przesuwać, najważniejsze pozostaje to, że ludzie nadal spotykają się razem, by świętować – kim są i skąd pochodzą.