Zdjęcie: Adriana Romanowa
27-08-2025 10:29
Po kłopotach z brakiem niektórych warzyw, w tym ziemniaków, na królewieckim horyzoncie problemów pojawił się następny problem. W ostatnich miesiącach przedsiębiorcy w Królewcu zmagają się z poważnymi problemami w dostawach cukru. Towar można sprowadzać z Białorusi lub z innych regionów Rosji, lecz oba warianty wiążą się z dużymi komplikacjami logistycznymi. Transport przez Litwę jest niemożliwy, dlatego białoruski cukier musi trafiać najpierw do portów obwodu leningradzkiego, a następnie drogą morską do Królewca. Z kolei rosyjskie kierunki, takie jak rejon kurski, cierpią na przeciążenie kolei i utrudnienia biurokratyczne, co wydłuża czas dostaw.
Sytuację dodatkowo komplikuje ograniczona dostępność promów - to ten najczęściej powtarzający się motyw ciążący na całej gospodarce regionu. Co ciekawe, jak zauważają media lokalne, priorytet mają ładunki wojskowe i strategiczne, co spycha transport żywności na dalszy plan. Braki przepustowości pogłębił także remont promu „Marszałek Rokossowski”, który powrócił już na linię, a pod koniec sierpnia na planowe prace wyłączono z ruchu prom „Bałtyjsk”, który wstępnie w stoczni ma pozostać do końca września. Choć w teorii na linii Ust-Ługa – Piława (Bałtyjsk) wciąż kursują trzy inne promy, przedsiębiorcy skarżą się na brak stabilnych zasad i przewidywalnego harmonogramu przewozów. Jak podkreślił przedstawiciel firmy Agrotrading, trudno planować dostawy, gdy towar, który powinien dotrzeć w kilka dni, trafia do odbiorcy dopiero po tygodniach.
Konsekwencją jest gwałtowne ograniczenie wolumenu sprzedaży hurtowej. Według Olega Gergela, byłego wiceministra rolnictwa obwodu, obroty jego firmy spadły nawet trzykrotnie, a jeszcze niedawno sprzedawano na lokalnym rynku setki tysięcy ton miesięcznie. Podkreśla on, że cukier jako produkt niskomarżowy wymaga dużej skali obrotu, której obecnie nie sposób utrzymać. Inni hurtownicy wskazują, że choć w handlu detalicznym nie doszło do zauważalnych braków, to w hurcie zdarzało się, że w całym mieście nie można było kupić nawet kilkudziesięciu ton.
Część firm wciąż preferuje import z Białorusi, gdzie ceny zakupu są niższe niż w innych rosyjskich regionach, a czas dostawy zbliżony i wynosi około 35–40 dni. Jednak przy obecnych ograniczeniach przewozowych przedsiębiorcy apelują o stworzenie jasnych zasad i choćby częściowe zabezpieczenie przepustowości promów dla towarów o znaczeniu społecznym. Jak podkreślał jeden z hurtowników, nawet skomplikowane i biurokratyczne procedury byłyby lepsze niż obecna nieprzewidywalność.
Regionalne ministerstwo rozwoju infrastruktury zapewnia, że tylko w sierpniu sprowadzono do regionu ponad 30 wagonów cukru i że resort prowadzi rozmowy z operatorami w sprawie dostosowania transportu do potrzeb rynku lokalnego. Jednak urzędnicy zwracają uwagę, że część odbiorców zawyża swoje zapotrzebowanie, co dodatkowo destabilizuje system. Przedstawiciele biznesu odpowiadają, że przy braku rezerw finansowych i magazynowych rynek cukru balansuje na granicy wydolności, a wszelkie opóźnienia przekładają się na wyższe koszty, które w ostatecznym rozrachunku ponosi konsument. A przypomnijmy, że nawet według naciąganych danych statystycznych, w ciągu minionego roku w regionie znacząco podrożało 96% produktów .