Zdjęcie: Wikipedia
12-08-2025 09:27
Jak zauważa portal "Zerkalo", 8 sierpnia białoruskie media państwowe pokazały rozmowę Łukaszenki z Simonem Shusterem, dziennikarzem amerykańskiego magazynu *Time*. Jak ujawniło samo pismo, to przedstawiciele Łukaszenki jako pierwsi zaproponowali wywiad, a nawet pytali, ile miałby kosztować. Publikacja tekstu wywołała ostrą reakcję białoruskiej propagandy, która oskarżyła Shustera o kłamstwo i groziła mu w zawoalowany sposób. Eksperci zastanawiają się, dlaczego Łukaszenka tak zabiegał o rozmowę z zachodnimi mediami i czy osiągnął zamierzony efekt.
Według analityka Aleksandra Kłaskowskiego głównym celem było przekazanie Amerykanom warunków Władimira Putina dotyczących ewentualnego rozejmu z Ukrainą. Drugim - włączenie się w potencjalne rozmowy Moskwy z Waszyngtonem, a nawet goszczenie takiego spotkania w Mińsku, na wzór szczytu w 2015 roku w tzw. formacie normandzkim. Gdy stało się jasne, że ewentualne spotkanie Trump–Putin odbędzie się raczej w innym miejscu, nadzieje te stopniały. Propozycja zapłaty za wywiad, zdaniem Kłaskowskiego, wynika z mentalności władz w Mińsku, które sądzą, że każdy dziennikarz może być kupiony, co pokazuje ich niezrozumienie zasad działania zachodnich mediów.
Publikacja Shustera ujawniła kulisy starań białoruskich urzędników i pokazała Łukaszenkę w roli lojalnego wykonawcy woli Kremla, co wywołało niezadowolenie jego otoczenia. Sam wywiad, jak ocenia Kłaskowski, trafił głównie do publiczności na Białorusi i miał umocnić obraz lidera w oczach jego najwierniejszych zwolenników, podczas gdy odbiorcy opozycyjni odebrali go kpiąco. Na Zachodzie materiał miał ograniczony efekt, bo tekst Shustera, zawierający krytyczne oceny, zdominował odbiór.
Lesia Rudnik z Centrum Nowych Idei uważa, że Łukaszenka próbuje znaleźć przestrzeń między Rosją a USA, licząc na rolę pośrednika w kontaktach z przyszłą administracją Trumpa i ewentualne złagodzenie sankcji. Chce też przeciwdziałać medialnej przewadze Swiatłany Cichanouskiej, która regularnie pojawia się w zachodnich mediach. Ujawnienie, że próbowano zapłacić za wywiad, mogło zaszkodzić wizerunkowi Łukaszenki zwłaszcza w oczach urzędników, podważając narrację o dużym zainteresowaniu jego osobą.
Rudnik podkreśla jednak, że sam fakt rozmowy z amerykańskim dziennikarzem jest dla reżimu wartościowy, bo nadaje głos Łukaszence w zachodnim obiegu informacji, a nie tylko etykietę „dyktatora”. Może to być początek kolejnych kontaktów z mediami, choć zapewne wybór padnie na dziennikarzy, którzy już wcześniej przeprowadzali z nim wywiady.