Zdjęcie: Pixabay
11-08-2025 11:14
W lipcu litewscy analitycy wojskowi odnotowali znaczny wzrost działań propagandowych wymierzonych w NATO, szczególnie w kontekście sytuacji w rejonie Morza Bałtyckiego. Głównym impulsem była wypowiedź dowódcy amerykańskich sił w Europie i Afryce, generała Christophera Donahue, który stwierdził, że Sojusz posiada zdolności do uderzenia w Królewiec w przypadku ataku na państwa bałtyckie. W rosyjskiej przestrzeni medialnej wywołało to falę kpin, próbę podważania wizerunku NATO oraz twierdzenia, że organizacja nie ma realnych możliwości zajęcia tego obwodu.
Pojawiły się również groźby i retoryka nuklearna. Deputowany Dumy Leonid Słucki ostrzegł, że w razie uderzenia na Królewiec, Rosja użyje wszystkich dostępnych środków, w tym broni jądrowej. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow uznał wypowiedź Donahue za dowód wrogich planów NATO wobec Rosji. W rosyjskich mediach często podkreślano gotowość do użycia arsenału nuklearnego, a oskarżenia wobec Sojuszu były intensywnie powtarzane.
Oprócz narracji o rzekomym podsycaniu napięcia w regionie, rozpowszechniano tezy, że państwa bałtyckie mogą atakować Rosję dronami, a Stany Zjednoczone czerpią korzyści z wojny w Ukrainie, wykorzystując europejskie wsparcie. W lipcu rozpoznano 343 przypadki przekazów dezinformacji, z czego większość miała charakter wojskowy. Często sięgano po manipulacje historyczne i podważanie suwerenności Litwy. Według litewskich sił zbrojnych jest to element skoordynowanej kampanii mającej osłabić zaufanie do NATO, rozbić jedność Zachodu i usprawiedliwiać działania Rosji w szerszym wymiarze międzynarodowym.