Zdjęcie: Wikipedia
17-11-2025 11:42
Jak podają ukraińskie media, w największej partii parlamentu Ukrainy narastają napięcia wywołane aferą wokół biznesmena i byłego współpracownika prezydenta, Timura Mindycza. Według publikacji, część deputowanych „Sługi Ludu” czuje się oszukana zarówno podczas głosowania nad ustawą ograniczającą niezależność organów antykorupcyjnych, jak i później, gdy w mediach pojawiły się sugestie, że ataki na NABU i SAP mogą mieć związek z zainteresowaniem śledczych działalnością Mindycza oraz byłego szefa rządu Ołeksandra Czernyszowa. Parlamentarzyści twierdzą, że wcześniej zapewniano ich, iż to jedynie fałszywe doniesienia.
Według rozmówców cytowanych przez media rozpad nieformalnych ustaleń w obozie władzy sprawia, że część deputowanych przestaje czuć się zobowiązana do zachowania dyscypliny. Może to skutkować odmową głosowania zgodnie z linią kierownictwa, a nawet odejściami z partii. Choć w oficjalnych kanałach komunikacji ton dyskusji jest wyraźnie powściągliwy, w mniejszych grupach trwają znacznie bardziej emocjonalne rozmowy. Na razie jednak nie widać sygnałów, by ktoś realnie przygotowywał się do opuszczenia klubu.
Jeden z deputowanych podkreśla, że prawdziwe nastroje ujawnią się dopiero po powrocie parlamentarzystów do Kijowa. Nie jest przy tym pewien, czy sytuacja pozostanie pod kontrolą, zwłaszcza że – jak twierdzi źródło RBK-Ukraina – między Biurem Prezydenta a przewodniczącym frakcji Dawydem Arachamią miało dojść do poważnych tarć, choć to on od lat odpowiadał za zarządzanie głosowaniami w Radzie.
Nawet jeśli uda się utrzymać jedność formalnej większości, w praktyce głosowanie nad kluczowymi projektami rządowymi może okazać się znacznie trudniejsze. Z porządku obrad usunięto już drugie czytanie projektu budżetu na przyszły rok, odwołano też tradycyjną naradę z udziałem kierownictwa parlamentu, rządu i administracji prezydenckiej. Deputowani zapowiadają, że każdy dokument przedstawiany przez gabinet będzie analizowany znacznie uważniej, a scenariusz „pakietowych” decyzji kadrowych w rządzie staje się mało prawdopodobny. Część deputowanych mówi nawet o początku „buntu zielonych przycisków” i domaga się działań na rzecz odbudowy wzajemnego zaufania.