Zdjęcie: Pixabay
24-04-2025 08:44
Wczoraj deputowani Zgromadzenia Ludowego Gagauzji przybyli do Kiszyniowa z zamiarem spotkania się z przedstawicielami Unii Europejskiej, ambasad USA i Turcji. Spotkanie miało dotyczyć decyzji mołdawskiego Sądu Konstytucyjnego, który uznał za niekonstytucyjne prawo Gagauzji do nominowania własnego prokuratora – obowiązek ten został przekazany centralnym władzom w Kiszyniowie. Pomimo wcześniejszych zapowiedzi, posłowie nie zostali wpuszczeni do siedziby Delegacji UE. Jak tłumaczyli europejscy dyplomaci, nieobecność ambasadora i przygotowania do wizyty wysokiego szczebla uniemożliwiły zorganizowanie rozmów. Delegacja zaznaczyła jednak, że nadal pozostaje otwarta na dialog.
Do wizyty w ambasadzie USA również nie doszło – przedstawiciele zostali poproszeni o zaczekanie do przyszłego tygodnia. Odbyło się natomiast spotkanie z ambasadorem Turcji. Wiceprzewodniczący Zgromadzenia, Gheorghii Leiciu, zaznaczył, że ich działania wynikają z braku odpowiedzi na wcześniejsze pisma oraz sprzeciwu wobec ingerencji w autonomię prawną Gagauzji. "To nie tylko sygnał. To dzwon alarmowy" – powiedział, komentując decyzję Sądu Konstytucyjnego i nowelizację ustawy o statusie autonomii. "Kiszyniów zaatakował ten akt prawny bez realnego powodu. Przez 30 lat system działał bez zarzutu" – podkreślił. Sytuację skomentował także przewodniczący parlamentu autonomii, Dmitrij Konstantinow, który określił brak możliwości spotkania jako "świadectwo demokracji i człowieczeństwa", nie ukrywając przy tym sarkazmu.
Równolegle do tych wydarzeń narasta problem dezinformacji w regionie, a przypomnijmy, że sytuacja pod tym względem cały czas ulega pogorszeniu. Dziennikarz Mihail Sirkeli zwrócił uwagę, że mieszkańcy Gagauzji padają ofiarą manipulacji, kierując się chciwością i naiwną wiarą w narracje płynące z Kremla. "To nie dezinformacja. To wiara, że tym krajem powinien rządzić Władimir Putin. Ludzie zostali oszukani, ale wierzą w to, co słyszą" – powiedział, dodając, że świadomość rosyjskich zbrodni wojennych na Ukrainie nie przeszkadza niektórym mieszkańcom wspierać Moskwy.
W przestrzeni publicznej krążyły również fałszywe informacje, takie jak historia 82-letniej kobiety, która rzekomo zmarła po otrzymaniu grzywny w wysokości 25 tys. lei. Policja zdementowała te doniesienia, uznając je za celową manipulację. Osoba odpowiedzialna za ich rozpowszechnienie, związana z ugrupowaniem politycznym „Pabieda”, została ukarana. Dziennikarz uważa również, że władze powinny podjąć bardziej zdecydowane środki w celu przeciwdziałania dezinformacji.