Zdjęcie: Pixabay
09-04-2025 14:15
Po obiegłorocznym upadku estońskich linii lotniczych, kłopoty zaczęła przeżywać również łotewska linia lotnicza airBaltic. Zamieszanie wokół airBaltic osiągnęło punkt kulminacyjny w ostatnich dniach, gdy zwolniono dotychczasowego prezesa zarządu Martina Gaussa. Jego odejście poprzedziła utrata zaufania ze strony największego akcjonariusza – łotewskiego Ministerstwa Transportu, co formalnie przypieczętowano podczas nadzwyczajnego posiedzenia rady nadzorczej. W tle całej sytuacji znajduje się trwający proces przygotowań do giełdowego debiutu spółki (IPO), który już dwukrotnie nie został zrealizowany zgodnie z oczekiwaniami.
Premier Evika Siliņa podkreśliła, że trudności związane z przygotowaniem IPO były jednym z kluczowych powodów zmiany na stanowisku prezesa, a skuteczna emisja publiczna pozostaje priorytetem zarówno dla odwołanego zarządu, jak i dla przyszłego kierownictwa. „Nie mam podstaw, by podważać decyzję rady, która zapadła po wyraźnym sygnale braku zaufania ze strony Ministerstwa Transportu,” wyjaśniła szefowa rządu, zaznaczając, że firma „od dłuższego czasu zmagała się z wyzwaniami”. Premier Siliņa zaapelowała do rządów Litwy i Estonii o rozważenie ich potencjalnego zainteresowania inwestycją w planowaną pierwszą ofertę publiczną (IPO) airBaltic.
W świetle przepisów unijnych Łotwa nie może obecnie bezpośrednio inwestować w spółkę, dlatego państwo nie będzie jedynym podmiotem uczestniczącym w IPO. Szansą na stabilizację i rozwój wydaje się być umowa zawarta z Lufthansa Group, która w zamian za 14 milionów euro inwestycji uzyskała akcje, dające jej udział na poziomie 10%, a docelowo – co najmniej 5% po debiucie giełdowym.
Tymczasem sam Gauss, który przez 14 lat kierował airBaltic, nie ukrywał rozczarowania swoim odwołaniem. Stwierdził, że jego usunięcie „nie pomaga procesowi IPO”, choć – jak przyznał – zapewne „było to wkalkulowane”. Dodał również, że nie ma zapisów ograniczających go w podejmowaniu pracy u konkurencji i nie wykluczył pozostania w regionie, zachowując swoje nieruchomości w Rydze i Jurmale.
Pomimo pogorszenia wyników finansowych w 2024 roku – 118 milionów euro straty – linie przewiozły 5,2 miliona pasażerów (o 13% więcej niż rok wcześniej) i wykonały 47 tysięcy lotów. Minister transportu Atis Švinka wyraził nadzieję, że nadchodzące kwartały przyniosą lepsze wyniki i że firma – już pod nowym kierownictwem – skutecznie przejdzie do etapu przyciągania kapitału prywatnego. „Będziemy działać sprawnie, analizując zarówno gotowość spółki, jak i sytuację na rynku,” zapewnił, choć nie wskazał jeszcze terminu ani sposobu wyboru nowego prezesa zarządu.
Dla rządu kluczowe pozostaje, by po IPO państwo zachowało co najmniej 25% plus jedną akcję udziałów w spółce, a sam proces był prowadzony z udziałem wielu inwestorów. „Lufthansa to dobry krok, ale nie za wszelką cenę,” podsumowała premier, sygnalizując, że najważniejsze teraz jest opracowanie przejrzystej, realistycznej i długoterminowej wizji dla przyszłości airBaltic.