Zdjęcie: Pixabay
24-07-2025 13:48
Białoruskie struktury opozycyjne zmagają się z kolejnym problemem wizerunkowym. Po fatalnej wypowiedzi Siarhieja Cichanouskiego, od której odżegnywało się całe białoruskie środowisko opozycyjne, a na którą zareagowały władze litewskie, łącznie z poselską propozycją cofnięcia akredytacji ZGP na Litwie, przyszła nowa afera.
W związku z publicznymi oskarżeniami o niewłaściwe zachowania seksualne ze strony współzałożyciela fundacji BYSOL, Andrieja Striżaka, organizacja podjęła zdecydowane kroki w celu wyjaśnienia sytuacji i ochrony własnych wartości. Zgodnie z oficjalnym komunikatem, od 22 lipca 2025 roku Striżak został tymczasowo odsunięty od pełnienia funkcji kierowniczych i reprezentacyjnych w fundacji, a wewnętrzne dochodzenie, którego wyniki mają zostać opublikowane do 1 września, jest już w toku. Sprawa ma charakter wyjątkowo trudny, również z uwagi na osobisty i publiczny wymiar skandalu.
Jak poinformowała przedstawicielka dyrekcji BYSOL, która z uwagi na bezpieczeństwo zespołu wypowiadała się anonimowo, fundacja kieruje się zasadą zerowej tolerancji wobec jakiejkolwiek formy molestowania, dyskryminacji czy nadużyć władzy. „Takie zachowania są absolutnie nieakceptowalne” – zaznaczyła. Mimo że Striżak odegrał istotną rolę w tworzeniu organizacji i przez lata był jej publiczną twarzą, struktura fundacji pozwala na dalsze funkcjonowanie bez jego udziału. „Decyzje podejmuje nie jedna osoba, lecz cały dyrektoriat w ścisłej współpracy z zespołem koordynatorów” – zapewniono.
Striżak, który przyznał się do wysyłania niechcianych zdjęć intymnych kobietom, wydał oświadczenie, w którym publicznie przeprosił i zadeklarował rozpoczęcie terapii w związku z uzależnieniem seksualnym. „Nie uświadamiałem sobie w pełni roli, jaką mogła odgrywać moja pozycja w relacjach prywatnych. Przesyłałem nieproszony i nieautoryzowany materiał. Popełniłem błąd. Wiem, że krzywdę definiuje osoba pokrzywdzona” – napisał, dodając, że niektóre z jego zachowań wynikały z niezrozumienia dynamiki władzy i granic zgody.
Skandal uderzył nie tylko w wizerunek Striżaka, lecz także w reputację całej organizacji. Jak przyznaje jej przedstawicielka, obecnie BYSOL doświadcza „totalnego upadku” i niepewności co do dalszego wsparcia ze strony darczyńców i odbiorców pomocy. „Staramy się jednak oddzielić osobę od organizacji, bo działania jednej osoby nie mogą niweczyć misji, jaką pełni fundacja” – dodaje. Choć Striżak nie wykonuje obecnie żadnych zadań w organizacji, jego przyszłość w BYSOL zostanie rozstrzygnięta dopiero po zakończeniu wewnętrznego postępowania.