Zdjęcie: Pixabay
24-10-2025 12:06
Od grudnia trzy białoruskie banki – Alfa-Bank, Sber Bank i VTB Bank – zostaną objęte sankcjami Unii Europejskiej. To kolejne ogniwo w długim łańcuchu restrykcji finansowych wobec Mińska. Decyzja Brukseli oznacza w praktyce, że banki te nie będą mogły prowadzić żadnych operacji z instytucjami i klientami z krajów członkowskich UE.
Jak wyjaśniają eksperci, blokadą zostaną objęte zarówno przelewy międzykontynentalne, jak i płatności kartowe – od zakupów internetowych po codzienne transakcje w sklepach. Dla firm utrzymujących kontakty handlowe z Europą może to oznaczać poważne utrudnienia, a dla wielu osób prywatnych – utratę dostępu do kont i płatności w strefie unijnej. Część banków europejskich może też wstrzymać współpracę z tymi instytucjami jeszcze przed wejściem sankcji w życie, aby uniknąć ryzyka.
Ekonomistka Anastazja Łuzgina z ośrodka BEROC zauważa, że to kolejny krok w procesie, który stopniowo ogranicza możliwości finansowe Białorusinów za granicą. Jej zdaniem im więcej banków trafia na listę sankcyjną, tym trudniej obywatelom i przedsiębiorcom prowadzić zwykłe rozliczenia z partnerami w UE. Jednocześnie przypomina, że restrykcje europejskie nie obejmują krajów spoza wspólnoty – transakcje z Turcją czy Gruzją będą więc nadal możliwe.
Na tle nowych ograniczeń obraz białoruskiej gospodarki nie napawa optymizmem. Według najnowszych danych BEROC wzrost PKB w 2025 roku niemal wyhamował. Po dziewięciu miesiącach tempo wzrostu wyniosło 1,6%, a w trzecim kwartale – zaledwie 0,8%. W centrum problemu znajduje się przemysł, który cierpi z powodu słabego popytu zagranicznego, zwłaszcza z Rosji. Słabnie eksport maszyn i sprzętu, a produkcja paliw spadła do najniższego poziomu od kilku lat. Jedynie sektor nawozów potasowych utrzymuje stabilną pozycję – jego eksport może w tym roku przekroczyć 10 milionów ton. W magazynach jednak rosną zapasy niesprzedanych towarów, które we wrześniu osiągnęły najwyższy poziom od dekady.
Rząd próbuje równocześnie hamować inflację i pobudzać gospodarkę. Narodowy Bank Białorusi finansuje państwowe przedsięwzięcia poprzez emisję obligacji, co zwiększa podaż pieniądza, ale też ryzyko wzrostu cen. Oficjalnie władze starają się utrzymać inflację na poziomie około 7%, choć wcześniej zapowiadały maksymalnie 5%. Realne dochody mieszkańców nieco rosną, mimo że nominalne pensje drugi miesiąc z rzędu maleją. We wrześniu przeciętne wynagrodzenie wyniosło 2746 rubli – mniej niż miesiąc wcześniej, ale po uwzględnieniu inflacji było o 8,6% wyższe niż rok temu. Najlepiej zarabiają piloci i informatycy, najgorzej – pracownicy usług i instytucji kultury. Różnice między regionami pozostają duże: w Mińsku płace przekraczają 3600 rubli, podczas gdy w obwodzie witebskim nie dochodzą nawet do 2300 rubli.