Zdjęcie: VSAT
11-07-2025 08:51
Na Litwie wciąż trwa śledztwo w sprawie wczorajszego incydentu granicznego z dronem. Według służb granicznych obiekt poruszał się na wysokości około 100 metrów z prędkością 50–60 km/h i przebywał nad terytorium Litwy przez niespełna trzy minuty, zanim wpadł w ruch wirowy i runął na ziemię.
Minister obrony Dovilė Šakalienė zapewniła, że incydent nie stwarzał zagrożenia dla mieszkańców, a działania służb były szybkie i skuteczne. Obiekt został zauważony jeszcze po białoruskiej stronie granicy, co pozwoliło na odpowiednią reakcję. Przeprowadzono analizę potencjalnego zagrożenia, zmieniono zadania myśliwców NATO patrolujących region, lecz wobec szybkiego upadku drona interwencję odwołano.
Obecnie trwa dochodzenie, które ma na celu ustalenie pochodzenia urządzenia oraz wykluczenie celowego działania. Litewska armia nie potwierdza spekulacji, jakoby był to rosyjski dron typu „Gerbera”, choć badane są wszystkie możliwości. Major Gintautas Ciunis zaznaczył, że w czasie pokoju tego typu obiekty nie są zestrzeliwane, o ile nie stanowią realnego zagrożenia – decyzje opierają się na analizie faktów i danych wywiadowczych. „Gdyby był to czas wojny, taki obiekt zostałby natychmiast zneutralizowany” – podkreślił.
Były ochotnik walczący w Ukrainie Arūnas Kumpis przypomniał, że „Gerbera” to rosyjski bezzałogowiec produkowany w Tatarstanie, który pojawił się na froncie w ubiegłym roku jako imitacja drona Shahed-136. Służy zarówno do ataków, jak i do działań zakłócających elektronikę, a jego zawartość jest trudna do oceny na pierwszy rzut oka. Mimo że wszystko wskazuje na incydent przypadkowy, litewskie władze nie wykluczają, że podobne zdarzenia mogą się powtarzać w związku ze zbliżającymi się rosyjsko-białoruskimi manewrami wojskowymi „Zapad”. Minister Šakalienė zapowiedziała, że Litwa będzie uważnie monitorować sytuację i w razie potrzeby podejmie dodatkowe środki ostrożności.