Zdjęcie: Pixabay
15-04-2025 14:40
Jak to opisywały media w minionym tygodniu, Łotwa zwróciła się do Estonii i Litwy z propozycją udziału w finansowaniu narodowego przewoźnika lotniczego airBaltic, jednak sąsiedzi pozostają sceptyczni wobec tego pomysłu. Choć oferują wsparcie polityczne, nie są skłonne do zaangażowania finansowego. Inicjatywa pojawiła się tuż po dymisji wieloletniego szefa airBaltic, Martina Gaussa. Premier Evika Siliņa oraz minister transportu Atis Švinka otwarcie deklarują chęć współpracy z sąsiadami, zapraszając ich do rozmów o ewentualnym objęciu udziałów.
Estoński premier Kristen Michal, choć z uznaniem odnosi się do działalności łotewskich linii lotniczych, również nie widzi podstaw do inwestycji: „Szczerze mówiąc, naród estoński powinien powiedzieć Łotyszom wielkie dziękuję, bo jeśli w naszym regionie jest linia lotnicza, która dobrze funkcjonuje, to właśnie airBaltic. Musimy być bardzo, bardzo wdzięczni za to, że utrzymują jakość i latają do Estonii. To nie zawsze oznacza pieniądze, czasem chodzi o pozytywne podejście”.
Litewski minister transportu Eugenijus Sabutis również wyklucza wsparcie finansowe. Jego zdaniem trudno byłoby wytłumaczyć obywatelom, dlaczego zamiast naprawiać drogi, rząd miałby przekazywać środki sąsiadom. W międzyczasie w samej Łotwie pojawiają się głosy, że państwo mogło „przeskoczyć własny cień” i teraz zmuszone jest szukać rozwiązań, w tym ewentualnego podziału firmy. Premier Siliņa czeka na konkretne propozycje Ministerstwa Transportu: „Czekam na wizję lub plan, który określi dalsze kierunki rozwoju airBaltic – jak wzmocnić pozycję firmy na rynku krajowym i w pozostałych państwach bałtyckich”.