Zdjęcie: Wikipedia
14-08-2025 09:49
Najświeższe badanie opinii publicznej pokazuje, że obecny skład łotewskiego parlamentu cieszy się jednym z najniższych notowań w tym stuleciu. Tylko 13 procent respondentów uważa, że działa on lepiej niż poprzedni, podczas gdy aż 66 procent ma zdanie odwrotne. Odsetek krytyków nigdy wcześniej w XXI wieku nie był tak wysoki, a pozytywne oceny należą do najniższych od lat.
Dla porównania, w 2003 roku aż 35 procent ankietowanych twierdziło, że parlament radzi sobie lepiej niż wcześniej, a w okresie tzw. tłustych lat, między 2003 a 2006 rokiem, krytycznych opinii było wyraźnie mniej. Jak zauważa Arnis Kaktiņš, szef SKDS - ośrodka, którey przeprowadził badanie - dawniej po wyborach można było dostrzec chwilowy wzrost nadziei, lecz w ostatnich trzech kadencjach ten efekt całkowicie zanikł.
Na niskie notowania parlamentu nakłada się polityczny skandal związany z deputowanym prorosyjskiej, opozycyjnej partii "Dla Stabilności!" („Stabilitātei”) Viktorem Pučką. Jesienią 2024 roku pojawiły się wątpliwości co do jego znajomości języka łotewskiego, a 31 października posłowie skierowali go na obowiązkowy egzamin. Była to pierwsza taka decyzja w historii łotewskiej legislatury. Test miał zostać zdany w ciągu pięciu miesięcy, z możliwością dwóch podejść, jednak termin ten wydłużono po tym, jak Pučka doznał złamania nogi. Lider partii Aleksejs Rosļikovs przyznał, że deputowany do czasu przedłużenia nawet nie przystąpił do sprawdzianu.
Zgodnie z prawem, jeśli parlamentarzysta nie zda egzaminu lub nie stawi się w wyznaczonym czasie, komisja mandatowa musi w ciągu 15 dni zaproponować jego usunięcie z Seimasu. Choć Pučka w złożonym wniosku o rezygnację wskazał powody zdrowotne i długotrwałą rehabilitację, jego decyzja zapadła w cieniu niejasności co do spełnienia wymogu językowego. Wniosek o odebranie mu mandatu ma zostać rozpatrzony jeszcze w sierpniu, zamykając jeden z bardziej kontrowersyjnych wątków tej kadencji.