Zdjęcie: Pixabay
23-09-2025 12:15
Rosja po raz kolejny uruchomiła machinę propagandową, ogłaszając rzekome przygotowania NATO do zajęcia Mołdawii. W komunikacie rosyjskiego wywiadu zagranicznego pojawiły się sugestie, że urzędnicy w Brukseli mieli podjąć decyzję o wprowadzeniu wojsk na terytorium kraju, a jednostki Sojuszu gromadzą się już w Rumunii, tuż przy granicy z Mołdawią. Moskwa twierdzi również, że planowane są operacje w rejonie Odessy, które mają zastraszyć separatystyczne Naddniestrze. Według tego scenariusza „okupacja” miałaby nastąpić po wyborach parlamentarnych w Kiszyniowie lub po głosowaniu w Naddniestrzu pod koniec listopada.
Narracja ta została natychmiast zdementowana przez władze mołdawskie, które określiły ją jako „histeryczną reakcję wytworzoną w Moskwie” i typowy element wojny informacyjnej. Rzecznik rządu Daniel Vodă przypomniał, że Rosja ma bogatą historię okupacji cudzych ziem, podczas gdy Unia Europejska działa w logice integracji i dobrobytu. Zdaniem władz w Kiszyniowie fałszywe alarmy o wojskach NATO mają służyć jedynie zastraszaniu obywateli i podważaniu poparcia dla kursu europejskiego. Ministerstwo Obrony podkreśliło, że podobne historie pojawiają się regularnie w mediach społecznościowych, zwłaszcza na Telegramie czy TikToku, i że są one powielaniem tych samych schematów dezinformacyjnych, których celem jest wzniecanie chaosu i osłabianie zaufania do instytucji państwa.
Równolegle do kampanii propagandowej służby mołdawskie prowadzą działania przeciwko wpływom rosyjskim wewnątrz kraju. Niedawno poinformowano o szeroko zakrojonej operacji policyjnej, w ramach której przeprowadzono ponad 250 rewizji w północnej części Mołdawii. Zatrzymano 74 osoby podejrzewane o przygotowywanie masowych zamieszek, inspirowanych i koordynowanych z Rosji. Wśród zatrzymanych znaleźli się młodzi ludzie powracający z Serbii, gdzie przeszli szkolenie mające na celu wywoływanie brutalnych protestów. Policja zaprezentowała nagrania z obozów treningowych, a wśród instruktorów zidentyfikowano rosyjskich agentów.
Do tego dochodzi ujawniony przez Narodowe Centrum Antykorupcyjne mechanizm finansowania polityki z rosyjskich źródeł. W ramach śledztwa odkryto sieć transferów kryptowalut, które po przewalutowaniu na lei były rozdzielane przez kurierów pomiędzy członków i sympatyków jednej z partii politycznych. Łączna wartość zidentyfikowanych przepływów wyniosła około 9 milionów lei, a tylko podczas ostatnich akcji przejęto ponad 800 tysięcy lei. Jedna osoba została zatrzymana, a podejrzani to zarówno decydenci, jak i osoby związane z ugrupowaniem uczestniczącym w wyborach parlamentarnych.