Zdjęcie: Pixabay
22-08-2025 09:53
W przededniu wyborów parlamentarnych w Mołdawii, zaplanowanych na 28 września, relacje między Kiszyniowem a Moskwą ponownie stały się napięte. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oskarżyło władze mołdawskie o represje stosowane wobec opozycji, cenzurę i brutalne rozpędzanie protestów.
Rzeczniczka resortu, Maria Zacharowa, wskazała m.in. na demonstrację z 16 sierpnia, w czasie której – jak twierdzi – pokojowych uczestników potraktowano siłą. W jej ocenie rządzący próbują w ten sposób ograniczać popularność ugrupowań sprzyjających Moskwie, a w szczególności tych powiązanych z Ilanem Șorem.
Kiszyniów odpowiada, że oskarżenia ze strony Rosji są bezpodstawne, podkreślając, iż nie może ona pouczać innych w kwestiach demokracji, skoro sama pozbawiła swoich obywateli wolnych mediów i niezależnej opozycji. „Nasze instytucje działają wyłącznie w oparciu o prawo i zasady państwa prawa, niezależnie od zewnętrznych nacisków” – oświadczyło mołdawskie MSZ. Decyzja sądów o wykluczeniu partii związanych z Șorem z wyborów została przedstawiona jako konsekwencja wcześniejszego zakazu działalności tego ugrupowania, uznanego za nielegalne.
Równocześnie trwa debata o korupcji wyborczej. Policja przypomina, że udział w protestach opłacanych przez organizatorów lub przyjmowanie pieniędzy za głosy podlega surowym karom finansowym, a nawet karze więzienia. Świadkowie, którzy ujawniają takie przypadki, mogą jednak liczyć na złagodzenie odpowiedzialności.
Z kolei wielu obywateli, pytanych przez lokalne media, otwarcie przyznaje, że proceder kupowania głosów nadal istnieje i często ma źródła poza granicami kraju, zwłaszcza w Federacji Rosyjskiej. Inni wskazują, że manipulacja wyborcza nie zawsze oznacza wręczanie gotówki, lecz może przybierać formę fałszywych obietnic, jak choćby nierealnie taniego gazu. W opinii części rozmówców problem jest głęboko zakorzeniony w społeczeństwie i dotyka szczególnie najbiedniejszych grup, a realne zmiany będą możliwe dopiero wraz z poprawą sytuacji gospodarczej i politycznej kraju. Zbliżająca się kampania, która oficjalnie rozpocznie się 29 sierpnia, staje się więc nie tylko rywalizacją partii o 101 mandatów w parlamencie, lecz także testem dla mołdawskiej demokracji w obliczu presji wewnętrznej i zewnętrznej.