Zdjęcie: Wikipedia
30-07-2025 10:50
Potwierdzają się nasze przypuszczenia co do pogorszenia sytuacji logistycznej eksklawy królewieckiej, a tym samym jej wpływu na rozwój ekonomiczny regionu, w wyniku zmniejszenia liczby promów ro-ro. Tymczasem dzisiaj media lokalne poinformowały o kolejnym problemie logistycznym.
Jedna z największych firm armatorskich „Algorytm Group” ogłosiła tymczasowe zawieszenie transportu ładunków drobnicowych na trasie z portu Ust-Ługa do Królewca. Decyzję uzasadniono brakiem wystarczającej liczby zleceń. Ostatni rejs wykona statek „Onego”, który 30 lipca wyruszy z ładunkiem do Królewca. Jednostka ta dotąd realizowała trzy kursy miesięcznie, przewożąc m.in. towary na paletach, drewno, big bagi i stal. Koszt przewozu wynosił około 6300 rubli za tonę.
Armator zapowiedział, że statek pozostanie w porcie i będzie oczekiwał na zlecenia. Jednocześnie poinformowano o podwyżce cen transportu pojazdów ciężarowych na tej samej trasie o 20 procent. Wcześniej firma otrzymała 115 milionów rubli w ramach dotacji państwowych na przewozy morskie, które, jak zapewnił właściciel Siergiej Miszin, zostały niemal całkowicie wykorzystane już w czerwcu.
Trudności z dostawą ładunków do Królewca odczuwa m.in. producent dźwigów „Baltkran”. Dyrektor firmy, Oleg Jermolaew, opisał przypadek, gdy inny przewoźnik przetrzymywał 80 ton metalu przez dwa miesiące w Petersburgu, oczekując na dogodny moment do wysyłki. Jak stwierdził, „mieliśmy wrażenie, że skoro towar już tam był, to przewoźnik uznał go za swój i że zapłacimy, kiedy im będzie pasować go dostarczyć”.
Pogorszenie sytuacji wiąże się głównie ze zmniejszeniem liczby dostępnych promów. Jak zauważył prezes Królewieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej Feliks Łapin, wcześniej liczba promów zaspokajała potrzeby regionu, ale po wycofaniu części jednostek sytuacja uległa pogorszeniu. Zgodził się z nim dyrektor firmy „Stalena”, Siergiej Goz, dodając, że mimo problemów układ funkcjonował względnie dobrze.
Branża transportowa podkreśla, że brak „Antieja” został zauważony natychmiast w wynikach przewozów. Dla wielu przewoźników był to jedyny sposób na szybki transport, nawet jeśli nie kwalifikowali się do dopłat. Teraz takiej alternatywy już nie ma. Dodatkowym problemem jest to, że miejsca na promach dla ciężarówek przydzielane są dopiero po załadunku wagonów kolejowych, co ogranicza dostępność i elastyczność przewozów drogowych.