Zdjęcie: Twitter / X
28-08-2025 08:16
W 34 rocznicę ogłoszenia niepodległości Mołdawii Kiszyniów stał się miejscem wydarzenia, które miejscowe media określiły mianem historycznego. Wspólnie z prezydent Maią Sandu wystąpili czołowi politycy Francji, Niemiec i Polski: prezydent Emmanuel Macron, kanclerz Friedrich Merz i premier Donald Tusk. Ich przekaz był jednoznaczny – Mołdawia jest oczekiwana w Unii Europejskiej, a jej niepodległość i bezpieczeństwo stanowią integralną część bezpieczeństwa całej Europy.
Maia Sandu podkreśliła, że droga do Europy nie jest już marzeniem, lecz realnym projektem, który Mołdawia konsekwentnie realizuje. „Alternatywy dla Unii Europejskiej nie ma. Bez niej pozostajemy zakładnikami przeszłości” – stwierdziła, wskazując, że integracja to warunek demokracji, pokoju i dobrobytu.
Prezydent Emmanuel Macron zapewnił, że przyszłość Mołdawii jest w Europie, a kraj „już dziś uczestniczy w jej budowie”. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz mówił o otwartych drzwiach do Unii i przypomniał, że Niemcy uznały niepodległość Kiszyniowa tuż po 1991 roku, budując od tego czasu trwałe partnerstwo. Wskazał również na potrzebę jedności europejskiej w obliczu zagrożeń dla suwerenności i integralności terytorialnej. Premier Polski Donald Tusk przestrzegł, że proces akcesyjny może potrwać, lecz dodał w języku rumuńskim: „Z cierpliwością można przepłynąć nawet morze”. Porównał doświadczenia Mołdawii do historii Polski, która również płaciła wysoką cenę za wolność i zrozumiała, że „gdy naród jest zjednoczony i odważny, żadne imperium nie może go złamać”.
Wieczorem europejscy przywódcy wyszli na scenę w centrum Kiszyniowa, gdzie przemawiali do dziesiątek tysięcy mieszkańców. Macron i Tusk zwrócili się do zgromadzonych w języku rumuńskim, co spotkało się z owacją. „Dzięki wam serce Europy bije dziś mocniej właśnie tutaj, w Kiszyniowie” – mówił prezydent Francji, przekazując słowa podziwu dla walki Mołdawian o demokrację i sprawiedliwość. Kanclerz Niemiec z kolei przypomniał, że 34 lata temu Mołdawia wybrała drogę wolności, podobnie jak jego ojczyzna, która po dekadach podziału mogła się zjednoczyć.
Maia Sandu, zwracając się do obywateli, zaznaczyła, że te trzy dekady nie były łatwe, lecz dowiodły odwagi, pracowitości i solidarności społeczeństwa. „Mołdawia to mały kraj z wielkim sercem” – mówiła, akcentując, że obowiązkiem obecnego pokolenia jest obrona europejskiego kursu i wolności wywalczonej przez rodziców i dziadków. Ostrzegła też przed wyzwaniami płynącymi z agresywnej polityki Rosji, wskazując na ingerencje w wybory, kampanie dezinformacyjne, cyberataki i próby skłócania społeczeństwa. „Wojna Rosji przeciwko Ukrainie pokazuje codziennie, że Europa oznacza pokój, a Rosja niesie wojnę i śmierć” – dodała.
Europejscy liderzy jednoznacznie wsparli te słowa. Merz zapewnił, że Niemcy i cała Unia Europejska stoją ramię w ramię z Mołdawią. Macron podkreślił, że Unia nie jest zagrożeniem dla nikogo i nie przypomina dawnego imperium, lecz jest wspólnotą pokoju, demokracji i dobrobytu. Tusk natomiast mówił o solidarności Polaków z Mołdawianami, przypominając, że wspólne europejskie wartości – wolność, demokracja i solidarność – to fundament, na którym można zbudować bezpieczną i dostatnią przyszłość.
Obecność Macrona, Tuska i Merza w Kiszyniowie miała wymiar zarówno symboliczny, jak i polityczny. Mołdawscy eksperci zwracają uwagę, że to nie tylko gest wsparcia dla Mołdawii, ale także sygnał mobilizacji dla obozu proeuropejskiego przed kolejnymi wyborami. Politolodzy podkreślają, że kraj znalazł się na styku dwóch światów – zachodniego i rosyjskiego – a wynik tej konfrontacji wciąż nie jest przesądzony.
Wspólne wystąpienia trzech europejskich liderów i prezydent Mai Sandu pokazały, że Mołdawia nie jest sama. Została nazwana częścią rodziny europejskiej, a jej miejsce w Unii Europejskiej przedstawiono jako naturalną konsekwencję obranej drogi. Macron ujął to w słowach, że Unia będzie silniejsza z Mołdawią, a Mołdawia – silniejsza i bardziej dostatnia w Europie. To przesłanie, wsparte aplauzem mieszkańców Kiszyniowa, miało wyraźny cel: utwierdzić Mołdawian, że ich wybór jest słuszny i nieodwracalny.