geopolityka • gospodarka • społeczeństwo • kultura • historia • Białoruś • Estonia • Litwa • Łotwa • Mołdawia • Obwód Królewiecki • Ukraina • Trójmorze • Trójkąt Lubelski

Historia

Zdjęcie: newsmaker.md

Mołdawski Wielki Głód 1946-1947

Michał Mistewicz

25-05-2025 10:00


W Mołdawii historia wielkiego głodu lat 1946–1947 pozostaje jednym z najbardziej bolesnych i zarazem najbardziej przemilczanych rozdziałów XX wieku. Choć minęły dziesięciolecia, echo tamtej tragedii nie milknie – ani w pamięci rodzin, ani w archiwach, które wciąż ujawniają nowe dowody na to, że głód ten nie był tylko wynikiem suszy czy klęski żywiołowej, lecz celowym rosyjskim aktem politycznym, wymierzonym w miejscową ludność wiejską, jako narzędzie represji. Umierali wszyscy: dzieci, starcy, całe rodziny.

Tuż po tym jak ucichły działa na frontach II wojny światowej,  władze sowieckie narzuciły Mołdawii drakońskie plany dostaw płodów rolnych do Moskwy, mimo że kraj zmagał się ze skutkami wojny i ekstremalnej suszy. Jeszcze jesienią 1946 roku archiwa notowały dramatyczne doniesienia: we wsiach brakowało chleba, zwierzęta były zabijane, uczniowie porzucali szkoły, próbując nielegalnie przekroczyć granicę z Rumunią w nadziei na przetrwanie. Codziennością stały się grabieże i napady, kradzieże żywności. Donoszono także o przypadkach kanibalizmu, których ofiarami najczęściej padały dzieci. W jednej z notatek do partii opisano, jak w styczniu 1947 roku przez wsie południowej Mołdawii codziennie ciągnięto sanie zamarzniętych ciał.

"Codziennie ulicami wsi wynoszono na cmentarz zamarznięte ciała. Część z nich „zginęła” po drodze, ale nie było sił, żeby załadować je z powrotem na sanie i przeleżały w śniegu aż do wiosny. Na cmentarzu znajdował się dół, do którego wrzucano wszystkich zmarłych. Przykryto je ziemią i śniegiem, lecz psy, które głodujący ludzie jeszcze nie upolowali, obgryzały zamarznięte zwłoki. Wszyscy byli głodni." - wspomina Olga Uzun, jedna w mieszkanek wsi Awdarma w Gagauzji.

Oficjalne dane mówią o około 200 tysiącach zmarłych, lecz historycy są zgodni, że rzeczywista liczba ofiar była znacznie wyższa. Na południu kraju – w dzisiejszej Gagauzji – śmiertelność mogła sięgnąć nawet 50% ludności, co czyni ten obszar epicentrum katastrofy humanitarnej. Historyk i publicysta, Anatol Țăranu, podkreśla, że to właśnie w tych wsiach, które miały lepsze plony i większe zapasy, prowadzono najostrzejsze konfiskaty. W 1946 roku Mołdawia wypełniła 101% planu dostaw zboża do centrum ZSRR, mimo że już wtedy mieszkańcy zaczynali umierać z głodu.

Dopiero 19 października 1946 roku do władz w Kiszyniowie dotarła pierwsza oficjalna informacja z Komratu - stolicy Gagauzji - o śmierci mieszkańców z powodu głodu. Sowiecki aparat partyjny przez wiele tygodni bał się przekazać Moskwie rzeczywisty obraz sytuacji. Wysłany z Moskwy w lutym 1947 roku zastępca przewodniczącego Rady Ministrów ZSRR Aleksiej Kosygin, w swym raporcie wskazał, że władze republiki nie tylko ukrywały skalę katastrofy, lecz także fatalnie zorganizowało dystrybucję pomocy. Artykuły żywnościowe i lekarstwa tygodniami zalegały w magazynach, a pomoc docierała często do tych, którzy jej nie potrzebowali - urzędników i oficjeli, ale też mieszkańców miast.

Głód ten nie był pierwszym dramatem, który dotknął ludność Mołdawii po sowieckiej aneksji. Już w czerwcu 1941 roku rozpoczęły się masowe deportacje do Kazachstanu i Syberii. Dziesiątki tysięcy ludzi – księży, nauczycieli, rolników, przeciwników ideologicznych – wywieziono w nieludzkich warunkach, gdzie wielu z nich nie przeżyło tej podróży. W tak znanych również ze wspomnień Polaków, jak i mieszkańców krajów bałtyckich - bydlęcych wagonach podróżowali przez tygodnie, karmieni jedynie soloną rybą, z zaledwie 200 gramami wody dziennie. Na każdym postoju z wagonów wyrzucano ciała zmarłych – grzebano je naprędce lub porzucano.

Deportacje rozbiły lokalne wspólnoty, zniszczyły strukturę społeczeństwa i pogłębiły strach, który przez dekady nie pozwalał nawet mówić o tych wydarzeniach.  W latach 1941–1951 przeprowadzono w Mołdawii trzy wielkie fale deportacji, które miały na celu nie tylko eliminację "wrogich elementów”, ale i zasiedlenie pustych terytoriów w głębi ZSRR. Głód, który przyszedł później, był kolejnym etapem brutalnej kampanii zastraszania i ujarzmienia.

Prezydent Maia Sandu mówi dziś o tych wydarzeniach z otwartością, której brakowało przez dekady milczenia . W swoich oficjalnych wystąpieniach, publikowanych również w mediach społecznościowych, wprost określa to jako zbrodnię. „Naszym rodzicom, dziadkom i pradziadkom odebrano nawet ostatnie ziarno pszenicy, skazując ich na śmierć z głodu. To był zamierzony, barbarzyńska metoda podporządkowania ludności. Nie można budować sprawiedliwej przyszłości bez uznania niesprawiedliwości przeszłości. GGłód nie pytał, jakim językiem mówią jego ofiary ani jaką krew noszą w sobie” - napisała prezydent. Sandu przypomina, że przez dekady o tych wydarzeniach nie wolno było mówić. Dziś zaś – społeczeństwo ma moralny obowiązek bronić pamięci o ofiarach.

W Mołdawii Dzień Pamięci Ofiar Głodu obchodzony jest w trzecią sobotę kwietnia. W Gagauzji natomiast – 19 października, na pamiątkę pierwszych oficjalnych doniesień o śmierci z głodu w 1946 roku. To właśnie tam, w połowie lat 90, odbyła się pierwsza konferencja naukowa na temat głodu. Przez dekady prorosyjskie władze centralne unikały uznania tej inicjatywy, zasłaniając się jej rzekomym charakterem politycznym. W 2011 roku w Awdarmie odsłonięto pomnik Acı köşesi (Kącik Smutku) ku czci mieszkańców wsi, ofiar wojen, represji, tyfusu i głodu. Idąc za przykładem Awdarmy, podobne pomniki powstały w innych wsiach regionu.

W tym roku w mołdawskich szkołach, od 29 kwietnia do 6 maja, prowadzi się specjalne lekcje historii, pokazy filmowe, wystawy i dyskusje, których celem jest przekazanie prawdy o tych wydarzeniach młodszym pokoleniom. Tematy te były przez dziesięciolecia tabu – aż do czasów pieriestrojki i otwarcia archiwów w latach 90. Dzięki temu możliwe było rozpoczęcie systematycznych badań i upowszechnienie wiedzy o głodzie jako zaplanowanej operacji o charakterze represyjnym.

„Są ludzie, którzy usprawiedliwiają ten głód, mówiąc, że ofiary były konieczne dla wzmocnienia państwa. Inni rozumieją, że nic nie może usprawiedliwić zamordowania choćby jednej osoby, a co dopiero dziesiątek tysięcy ludzi, którzy zginęli z powodu takiej polityki państwa” – powiedział historyk Aleksiej Tulbure.

Zachowanie pamięci o ofiarach to dziś nie tylko akt sprawiedliwości, ale też próba ocalenia tożsamości. Trauma głodu odcisnęła się bowiem nie tylko na ciałach ofiar, lecz także na świadomości zbiorowej narodu. Zubożenie wsi, rozpad wspólnot lokalnych i budowanie społeczeństwa w cieniu strachu pozostawiły dziedzictwo, które wciąż domaga się zrozumienia. Dlatego – jak podkreśla prezydent Sandu – pamięć nie jest tylko wspomnieniem, ale fundamentem przyszłości.


opr. wł.
Bardzo dziękujemy za kolejne wpłaty! Już tylko 710 zł brakuje do naszej opłaty rocznej za serwer. Lista darczyńców. Jednocześnie nadal szukamy potencjalnych inwestorów naszego projektu, który wykracza daleko poza branżę medialną. Zapraszamy do kontaktu.

Informacje

Media społecznościowe:
Twitter
Facebook
Youtube
Spotify
redakcja [[]] czaswschodni.pl
©czaswschodni.pl 2021 - 2024