Zdjęcie: Ukrinform.ua
05-06-2025 09:16
Wczoraj dzień 11 lipca został ustanowiony przez Sejm Narodowym Dniem Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA. To symboliczna data apogeum zbrodni, jakiej dokonali ukraińscy nacjonaliści na ludności polskiej na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej. W ciągu lat 1939–1946 zamordowano tam ponad sto tysięcy Polaków – głównie cywilów z wołyńskich i galicyjskich wsi. Śmierć ponosili tylko dlatego, że byli Polakami. "Męczeńska śmierć z powodu przynależności do narodu polskiego zasługuje na pamięć w formie dnia wyróżnianego corocznie przez państwo polskie" – zapisano w ustawie.
Pamięć o tych ofiarach nie może jednak ograniczać się jedynie do gestów symbolicznych. Karolina Romanowska, prezes Stowarzyszenia Pojednanie Polsko-Ukraińskie, apeluje o konkrety. Choć Ukraina po raz pierwszy oficjalnie zgodziła się na rozpoczęcie prac poszukiwawczych we wsi Ugly i wskazała maj jako możliwy termin, polskie instytucje nie podjęły żadnych działań. "Nie ma już wymówek. Jest zgoda. Jest możliwość. Pozostaje tylko działać" – mówi Romanowska. Wskazuje, że zgodę wywalczono ciężką pracą: setkami godzin negocjacji, podróżami, organizacją konferencji i spotkań – wszystko to bez wsparcia państwa polskiego, z prywatnych środków, często kosztem osobistego zadłużenia. "To, co dziś jest możliwe, nie spadło z nieba" – podkreśla.
W cieniu deklaracji politycznych i symbolicznych dat wciąż pozostają niezidentyfikowane groby, niepochowani zmarli i rodziny, które od dziesięcioleci czekają na prawdę. Państwo polskie, ustanawiając nowe święto, przypomina o ofiarach, lecz teraz – jak mówią ci, którzy od lat o to walczą – musi wreszcie zrobić kolejny krok, na który wielu czeka.