geopolityka • gospodarka • społeczeństwo • kultura • historia • Białoruś • Estonia • Litwa • Łotwa • Mołdawia • Obwód Królewiecki • Ukraina • Trójmorze • Trójkąt Lubelski
Zdjęcie: Pixabay
12-09-2025 10:56
Dzisiaj media lokalne informują, że w eksklawie królewieckiej i na Białorusi rozpoczęły się rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe „Zapad-2025”. Ćwiczenia obejmują działania na poligonach lądowych oraz w akwenach Morza Bałtyckiego i Barentsa. Ich celem, jak podaje rosyjskie Ministerstwo Obrony, jest "doskonalenie współdziałania różnych rodzajów wojsk w sytuacji hipotetycznej agresji przeciwko Państwu Związkowemu i testowanie scenariuszy neutralizacji zagrożeń przygranicznych".
Tymczasem cały czas region boryka się z poważnymi problemami sankcyjnymi i logistycznymi. Co ciekawe, media zaczęły tym razem narzekać głownie na działanie sankcji USA, które jak w przypadku ograniczeń unijnych, dotyczą nie tylko branży meblarskiej. W jednym z obszernych artykułów możemy przeczytać, że latem kontenery z chińskimi towarami dla przemysłu lekkiego i maszynowego nie dotarły do Królewca z powodu sankcji USA wobec kontenerowca TEX, pływającego pod liberyjską banderą. Choć statek nie miał bezpośredniego związku z Rosją, uznano go za „zablokowany” z powodu powiązań właściciela z irańskim operatorem. W efekcie ładunek dotarł z ponad miesięcznym opóźnieniem, co, zdaniem ekspertów, destabilizuje wypracowany po 2022 roku system alternatywnych tras przewozowych i grozi wzrostem kosztów nawet o 10 procent.
Problemy logistyczne szczególnie dotkliwie odczuwają producenci konserw, którzy od lat zmagają się z brakiem odpowiedniej jakości blachy stalowej w Rosji. Prezes Królewieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej Feliks Łapin podkreśla, że krajowe materiały nie spełniają norm grubości i odporności powłok, co zmusza branżę do zakupów w Chinach. To sprawia, że koszt samej puszki bywa wyższy od wartości jej zawartości. Według szacunków około połowę ceny detalicznej konserwy stanowi dziś cena opakowania, a zmienny kurs walut dodatkowo winduje koszty. Jeszcze kilka lat temu stal sprowadzano z Niemiec, obecnie jednak, jak zauważa przedsiębiorca Siergiej Lutariewicz, jedynym „rodzimym” składnikiem wielu produktów pozostaje złowiona w regionie ryba.
Do trudności gospodarczych dochodzą spory z organami państwowymi. Królewieckie firmy rybackie od dawna procesują się z tamtejszą izbą celną o interpretację przepisów dotyczących wolnej strefy celnej. Spory te, jak relacjonowała regionalna rzecznik praw przedsiębiorców, ciągną się nawet trzy–cztery lata i generują milionowe koszty sądowe, które często tylko częściowo podlegają zwrotowi. Szczególnie głośny był przypadek grupy „Za Ojczyznę”, która kwestionowała dopłaty do należności celnych za sprowadzone statki rybackie. Według przedsiębiorców interpretacja celników ogranicza możliwość eksploatacji jednostek praktycznie do wód przybrzeżnych, co stoi w sprzeczności z logiką połowów. Choć w 2024 roku zapowiadano zmiany w kodeksie celnym mające ulżyć branży, a od połowy 2025 roku lokalna izba została podporządkowana nowemu zarządowi regionalnemu, przedsiębiorcy podkreślają, że sprawy wciąż obciążają zarówno firmy, jak i budżet państwa.
