Zdjęcie: Pixabay
18-08-2025 14:39
W ostatnich tygodniach wśród Białorusinów mieszkających w Polsce pojawiło się zamieszanie związane z dokumentami stanu cywilnego wystawionymi jeszcze na blankietach BSSR lub ZSRR. W mediach zaczęły krążyć informacje, że polskie urzędy przestały je honorować i wymagają nowych odpisów z białoruskich urzędów opatrzonych apostillem. Wieści te wywołały panikę, długie kolejki w urzędach i obawy, że osoby, które nie mogą wrócić na Białoruś, pozostaną bez możliwości legalizacji swojego pobytu.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji stanowczo zaprzeczyło jednak, jakoby wprowadziło taki nakaz. Jak podkreśliła jego rzeczniczka, nie ma decyzji nakładającej na urzędy obowiązek żądania apostille w każdym przypadku. Do kierowników urzędów stanu cywilnego trafił jedynie list informacyjny, który miał na celu ujednolicenie praktyk i przypomnienie, że dokumenty z czasów ZSRR i BSSR nadal należy rozpatrywać tak jak dotąd. Apostille można żądać tylko w sytuacjach budzących wątpliwości co do autentyczności dokumentu.
Mimo tych wyjaśnień w niektórych miastach, jak Warszawa, Łódź czy Gdańsk, urzędnicy zaczęli odrzucać stare świadectwa, co zmuszało zainteresowanych do szukania pomocy w innych miejscowościach, gdzie wciąż akceptowano dawne „zielone książeczki”. Powstały nawet oddolne tabele w internecie, w których Białorusini dzielili się informacjami, gdzie przyjmowane są ich dokumenty. Zdarzały się też sytuacje, że wcześniej złożone akta były zwracane z powodu braku apostille, co dodatkowo zwiększało frustrację.
Sprawa nabrała również wymiaru politycznego. Przedstawiciele białoruskiej diaspory w Polsce, w tym Paweł Łatuszka, alarmowali, że zgodnie z dekretem Łukaszenki uzyskanie odpisu dokumentu czy apostilla w białoruskim MSZ wymaga osobistej obecności w kraju. Dla osób, które uciekły przed represjami, oznacza to realne zagrożenie aresztowaniem, dlatego powrót po nowe dokumenty nie wchodzi w grę. MSWiA zapowiedziało wysłanie kolejnych wytycznych do urzędów, aby uniknąć różnic w interpretacji przepisów i zapewniło, że uchodźcy z Białorusi mogą liczyć na wsparcie ze strony polskich władz. Cała sytuacja pokazuje jednak, jak niewielkie nieporozumienia administracyjne mogą wywołać poważny kryzys w życiu tysięcy osób, które w Polsce szukają bezpieczeństwa i stabilizacji.