![Reakcje i możliwe konsekwencje decyzji łotewskiego parlamentu [AKTUALIZACJA]](https://www.czaswschodni.pl/storage/fotosy/lotwa/obiekty/saeima.jpg) 
                Zdjęcie: Wikipedia
31-10-2025 11:26
Decyzja Saeimy o wycofaniu się z Konwencji Stambulskiej wywołała szeroką reakcję zarówno w kraju, jak i za granicą. Media francuskie i agencje informacyjne podkreślają, że wyjście Łotwy z konwencji może poważnie osłabić ochronę kobiet oraz narusza zobowiązania państwa wobec prawa międzynarodowego. Amnesty International uznała decyzję za „niebezpieczną i szkodliwą” i wezwała prezydenta do wstrzymania procesu porzucenia traktatu. 
Głównym argumentem za wycofaniem się z traktatu było twierdzenie, że Konwencja Stambulska promuje ideę „płci społeczno-kulturowej”, a w kraju istnieją już wystarczające przepisy chroniące przed przemocą domową i przemocą wobec kobiet. Organizacje międzynarodowe, w tym Equality Now, ostrzegają jednak, że decyzja może stać się sygnałem dla krajów europejskich i azjatyckich, że ograniczanie praw kobiet i praw człowieka jest dopuszczalne.
Ekspert konstytucyjny Edgars Pastars zwraca uwagę, że kwestia prawna jest złożona. Traktatu nie można poddawać pod referendum, choć ustawę ratyfikującą lub wypowiadającą konwencję – już tak. Prezydent Łotwy ma obecnie możliwość skierowania ustawy do ponownego rozpatrzenia przez Sejm lub zwrócenia się do Sądu Konstytucyjnego. Posłowie mogą w międzyczasie zainicjować zbiórkę podpisów potrzebną do referendum, choć zdobycie wymaganych 155 tysięcy głosów w praktyce jest trudne.
Decyzja o wystąpieniu z konwencji wstrząsnęła również łotewską sceną polityczną. Politolodzy wskazują, że odwołanie traktatu podważa fundamenty  porozumienia koalicyjnego, które było warunkiem powołania obecnego rządu. Koalicja rządowa, kierowana przez „Nową Jedność” i wspieraną przez „Progresywnych”, stanęła w obliczu poważnego kryzysu wewnętrznego. Głosowanie ZZS wraz z opozycją wbrew wcześniejszym ustaleniom koalicyjnym zaskoczyło analityków i ujawniło głębokie napięcia w rządzie.
Politolog Lelde Metla-Rozentāle ocenia, że obecny rząd może funkcjonować jedynie do czasu przyjęcia budżetu, a dalsza współpraca w obecnym układzie jest wątpliwa. Konflikty między ZZS a „Progresywnymi” są tak głębokie, że partia konserwatywna praktycznie nie popiera już idei partnerów koalicyjnych, a ci z kolei nie mogą liczyć na wsparcie ZZS. Nawet jeśli „Nowa Jedność” spróbuje utrzymać koalicję przy życiu, decyzje rządu będą utrudnione, a efektywność jego działań może zostać poważnie ograniczona.
Kryzys polityczny uwidocznił też strategiczne kalkulacje partii politycznych przed zbliżającymi się wyborami. ZZS, głosując za wypowiedzeniem konwencji, pokazała wyborcom swoje przywiązanie do wartości konserwatywnych, nawet kosztem łamania porozumień koalicyjnych. Działanie to wywołało pytania o zaufanie i dyscyplinę koalicyjną, a także o możliwość dalszej współpracy w ramach rządu, którego większość jest obecnie „niemal symboliczna”, jak podkreśla politolog.
Prezydent Łotwy stoi teraz przed kluczową decyzją. Może wstrzymać publikację ustawy, umożliwić zbieranie podpisów pod referendum lub skierować sprawę do Sądu Konstytucyjnego. Jak podkreślają eksperci, ostateczne rozstrzygnięcie może przesądzić o dalszym kształcie sceny politycznej w kraju, a także o pozycji Łotwy w międzynarodowych strukturach ochrony praw człowieka.
Aktualizacja, godz. 13:00
Według Bartosza Chmielewskiego, analityka OSW, na Łotwie nie dokonał się żaden konserwatywny zwrot. "Wydarzenia tego tygodnia są skutkiem zwykłych cynicznych interesów wyborczych konkretnych partii politycznych.(...) Ugrupowaniem, które wyszło z inicjatywą wycofania się z KW, jest populistyczna "Łotwa na Pierwszym Miejscu" (LPV) byłego (pół)oligarchy Ainārsa Šlesersa. ma ono ambicje uzyskać najlepszy wynik w przyszłorocznych wyborach. W związku z tym musi utrzymywać emocje i zainteresowanie elektoratu, a że od wyborów samorządowych jest flauta to trzeba było coś wrzucić na agendę." - zauważa ekspert.
"Wynik wczorajszego głosowania nie mógł jednak mieć miejsca bez postawy Związku Zielonych i Rolników (ZZS).  Ugrupowanie jest (już chyba formalnie) częścią koalicji rządowej. W 2023 było za ratyfikacją Konwencji, dziś mówi o zagrożeniu lewicową ideologią. Co się w tym czasie zmieniło? Powodem  pozycjonowanie się przed przyszłorocznymi wyborami. No cóż sondaże koalicji rządzącej nie są najlepsze. ZZS też nie jest zadowolone ze swoich wyników sondażowych.  Może w kampanii 2026r. lepiej nie być utożsamianym z obecnymi rządami? Nie da się wykluczyć, że postawa ZZS -jednocześnie bycia w koalicji i opozycji jest jakąś zapowiedzią kolejnego w tej kadencji przesilenia politycznego. Tylko, że przy obecnej arytmetyce parlamentarnej i nastrojach wywołałoby to chaos polityczny na rok przed wyborami." - napisał analityk.