geopolityka • gospodarka • społeczeństwo • kultura • historia • Białoruś • Estonia • Litwa • Łotwa • Mołdawia • Obwód Królewiecki • Ukraina • Trójmorze • Trójkąt Lubelski

Wiadomości

Zdjęcie: Wikipedia

Ciąg dalszy "spisku ziemniaczanego"

Andrzej Widera

15-06-2025 09:00


Jak wspominaliśmy ostatnio, Łukaszenka nie bez przyczyny tworzy atmosferę spisku wokół niedoborów ziemniaków, a jest to zapowiedź nowej fali czystek, tym razem w handlu. W czasie sobotniej wizyty roboczej w obwodzie grodzieńskim Łukaszenka niespodziewanie udzielił obywatelom porad dietetycznych, zalecając ograniczenie spożycia ziemniaków do jednego–dwóch razy w tygodniu. „Jeśli będziemy jeść kartofle, jak pokazują na TikToku, to szczupli nie będziemy”, stwierdził. Choć jego uwaga zabrzmiała jak troska o zdrowie społeczeństwa, rzeczywisty kontekst tej wypowiedzi sięga głębiej – do problemów z dostępnością tego podstawowego warzywa.

W ostatnich miesiącach w Białorusi wystąpił zauważalny niedobór ziemniaków. Łukaszenka, zamiast przyznać się do błędów w polityce cenowej, zasugerował, że to wynik celowego sabotażu ze strony handlu detalicznego. Warto zauważyć, że dyktator często zmieniał zdanie. Twierdził, że niektórzy rolnicy i handlarze wykorzystywali różnicę cen między Rosją a Białorusią, eksportując towar na Wschód, gdzie ziemniaki były dwukrotnie, a nawet trzykrotnie droższe. Jego zdaniem jednak większym problemem okazała się rzekoma zmowa w sieciach handlowych. „Kartofel jest, a na półkach go nie ma – bo polityka. Chcieli pokazać, że władza tak dociska cenami, że nie da się żyć”, mówił, dodając, że po jego interwencji magazyny ujawniły pełne zapasy.

Gdy ziemniaki powróciły do sklepów, Łukaszenka nie zamierzał kończyć dochodzenia. Na naradzie z administracją ujawnił, że za kulisami handlu kryją się nie tylko zapasy warzyw, lecz także skandaliczne praktyki finansowe. Zwrócił uwagę na ogromne różnice między ceną producenta a finalną kwotą na paragonie. Jak mówił, właściciele sieci brali kredyty z banków – „naszych, społecznych pieniędzy” – i spłacali je, zawyżając ceny, po czym czerpali zyski. „To metoda amerykańska”, ironizował, zaznaczając, że przeciętny pracownik sklepu ledwo wiąże koniec z końcem, podczas gdy „założyciele” zarabiają dziesiątki tysięcy rubli miesięcznie.

Oburzenie Łukaszenki wzbudziły też doniesienia o przelewach pomocy materialnej dla niektórych właścicieli sieci handlowych – na pięć różnych kont bankowych. Choć nie wskazał konkretnych osób, nie krył groźby: „Kajdanki już leżą na stole przed niektórymi. Będzie ostro”. Problemy z ziemniakami, jak ostatnio utrzymywał, nie były efektem złej organizacji, lecz oporu wobec jego ingerencji w mechanizmy rynkowe. Przypomniał, że w maju zatrzymano kierownictwo „Eurotorgu” – właściciela sieci „Euroopt”, a po nich przyszła kolej na „Dobronom”. Oficjalnych komunikatów wciąż brak, ale Łukaszenka nie zostawia złudzeń: polityczna kontrola nad handlem będzie się zaostrzać, a rola ziemniaka w tej rozgrywce pozostaje symboliczna i całkiem realna.


Źródło
Bardzo dziękujemy za kolejne wpłaty! Już tylko 710 zł brakuje do naszej opłaty rocznej za serwer. Lista darczyńców. Jednocześnie nadal szukamy potencjalnych inwestorów naszego projektu, który wykracza daleko poza branżę medialną. Zapraszamy do kontaktu.
Aby dostarczać Państwu rzetelne informacje zawsze staramy się je sprawdzać w kilku źródłach. Mimo to, w dzisiejszych trudnych czasach dla prawdziwych wiadomości, apelujemy, aby zawsze do każdej takiej informacji podchodzić krytycznie i z rozsądkiem, a takze sprawdzać na własną rękę. W razie zauważonych błędów prosimy o przysłanie informacji zwrotnych na adres email redakcji.

Informacje

Media społecznościowe:
Twitter
Facebook
Youtube
Spotify
redakcja [[]] czaswschodni.pl
©czaswschodni.pl 2021 - 2024