Zdjęcie: Wikipedia
08-05-2025 08:05
Największe obawy o bezpieczeństwo narodowe na Litwie nie pojawiły się wraz z rozpoczęciem wojny w Ukrainie, lecz po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA. Powodem były niejasne sygnały dotyczące przyszłości zobowiązań USA wobec NATO. Jednak prezydent Litwy Gitanas Nausėda we wczorajszym wywiadzie podkreśla, że „Trump naprawdę ma silne narzędzie w rękach, a USA pozostają niekwestionowanym liderem w tej sprawie”. W jego opinii Europa, pozbawiona porównywalnych środków wpływu, nie budzi szacunku Moskwy, która reaguje jedynie na siłę – militarną i ekonomiczną.
W opinii prezydenta Litwy, właśnie możliwość USA, by obniżyć światowe ceny ropy naftowej, pozostaje największym lękiem Kremla – znacznie poważniejszym niż dotychczasowe pakiety sankcyjne. Chociaż narzędzia nacisku istnieją, niepewność co do ich skutecznego wykorzystania pozostaje. Wojna na Ukrainie trwa, a żadna ze stron – ani Rosja, ani Ukraina – nie może przekroczyć swoich „czerwonych linii” bez ryzyka utraty społecznego poparcia. Putin, dążąc do realizacji swojej „programu maksimum”, wciąż żywi nadzieję na pozbawienie Ukrainy państwowości, mimo że może czasowo zadowolić się skromniejszymi rezultatami. Jego żądania są niezmienne od 2021 roku, kiedy to zażądał wycofania się NATO z Europy Środkowo-Wschodniej – również z Litwy.
Według prezydenta Nausėdy, niepewność dotycząca amerykańskich zobowiązań wobec NATO, dodatkowo podsycana wypowiedziami Trumpa, zmusiła Wilno do opracowania „planu B”. Litwa nie tylko myśli o alternatywach – już je wdraża. Kluczowym elementem jest współpraca z Niemcami, którzy zobowiązali się do stacjonowania swojej brygady wojskowej na Litwie, co ma otworzyć drogę do szerszej współpracy przemysłowo-obronnej i gospodarczej. Jednak strategiczne partnerstwo z USA pozostaje celem – zarówno na poziomie regionalnym, jak i europejskim. Nadchodzące szczyty NATO, m.in. w Hadze, będą testem kierunku, w jakim podąża Sojusz i jego zdolności do pozostania skutecznym parasolem zbiorowej obrony.
Prezydent Litwy Gitanas Nausėda powiedział również, że Litwa nie zezwoliła na przelot przez swoją przestrzeń powietrzną przedstawicielom Serbii i Słowacji, którzy planowali udać się do Moskwy na obchody Dnia Zwycięstwa 9 maja. Decyzja ta została podjęta ze względów bezpieczeństwa, a nie z powodów politycznych. Prezydent podkreślił, że w obecnych warunkach wojny w Ukrainie bezpieczeństwo lotów, zwłaszcza z udziałem przywódców państw, jest najwyższym priorytetem.
Nausėda zaznaczył, że nad Litwą często występują zakłócenia sygnału GPS, za które odpowiedzialna ma być Rosja. Są to działania typu „spoofing” (fałszywe sygnały) i „jamming” (zagłuszanie), które mogą stanowić zagrożenie dla lotnictwa cywilnego. Dodatkowo wspomniał o incydentach, takich jak spadające rakiety w Rumunii i Polsce oraz drony pojawiające się w przestrzeni powietrznej sąsiednich państw, co potęguje ryzyko.
Chociaż Kreml określił litewską decyzję jako „rusofobiczną”, Nausėda stwierdził, że nie jest to wymierzone w Rosję, a raczej reakcja na realne zagrożenia wynikające z trwającej wojny. Podkreślił, że konflikt ten wpływa nie tylko na działania wojskowe, ale także na cyberbezpieczeństwo i bezpieczeństwo lotów cywilnych w całym regionie. Podobne środki zapobiegawcze zastosowały także inne państwa bałtyckie oraz Polska.