Zdjęcie: Pixabay
27-10-2025 11:47
Jak podaje "Nasza Niwa", ostatnie decyzje władz Łotwy i Estonii, zaostrzające wymogi wobec osób nieznających języków tych krajów, wywołały ostatnio dodatkowy efekt propagandowy: w internecie pojawiła się fala zainteresowania przeprowadzką na Białoruś. Ta niewątpliwie sterowana przez służby specjalne akcja, polega na tym, że w sieci zaczęły się mnożyć grupy i kanały, które doradzają, jak zamienić status „nieobywatela” w krajach bałtyckich na życie w państwie, gdzie rosyjski pozostaje językiem codziennym.
W komentarzach dominują emocje — poczucie wykluczenia, nostalgia i przekonanie, że w Europie „rosyjskość” staje się problemem. Rzekomi autorzy wpisów skarżą się na trudności w znalezieniu pracy, ograniczenia w używaniu rosyjskiego w szkołach i urzędach, a nawet na „rusofobię” w przestrzeni publicznej. W takich warunkach Białoruś jawi się im jako enklawa normalności: miejsce spokojne, przewidywalne, w którym można mówić we własnym języku i wychowywać dzieci w znanym kulturowo otoczeniu.
Dla wielu z nich to nie tylko kwestia języka, lecz także stylu życia. W ogłoszeniach pojawiają się pytania o zarobki w Grodnie czy Homlu, o ceny mieszkań, o szkoły z rosyjskim nauczaniem. Niektórzy planują wynająć swoje mieszkania w Rydze lub Tallinnie i „zacząć od nowa” w Białorusi. Osoby, które już się przeprowadziły, przedstawiają kraj w niemal sielankowych barwach: chwalą bezpieczeństwo, edukację i – jak mówią – „ludzkie wartości”, których ich zdaniem zabrakło na Zachodzie.
Nie brakuje jednak rozczarowanych. Część nowych przybyszy otwarcie przyznaje, że zderzyła się z rzeczywistością – biurokracją, skomplikowanym systemem podatkowym i ograniczonym rynkiem pracy. Krytyczne głosy są jednak rzadkie: w wielu grupach internetowych administracja usuwa komentarze odbiegające od oficjalnego tonu.
Analiza aktywności tych społeczności pokazuje, że większość z nich korzysta z rosyjskich źródeł informacji i postrzega wydarzenia w kategoriach „wojny z rosyjskością”. Wymóg znajomości łotewskiego na poziomie A2, konieczny do uzyskania statusu rezydenta UE, wielu uczestników dyskusji nazywa wprost „walką ze Słowianami”. Nieprzypadkowo jedną z najbardziej aktywnych postaci w tym środowisku jest Daria Lemiaszonak – pochodząca z Nowopołocka nauczycielka języka angielskiego, która po kilku latach spędzonych na Łotwie wróciła na Białoruś. Dziś prowadzi popularny kanał doradzający emigrantom i otwarcie deklaruje sympatię do Rosji. W jej ocenie to dopiero początek – „z powodu rusofobii w Europie do Białorusi przyjadą tysiące”. Jak widać, propaganda rosyjska przy pomocy reżimu Łukaszenki, skutecznie szerzy dezinformację i propagandę, przy użyciu coraz to nowszych metod.