Zdjęcie: Pixabay
25-09-2025 11:18
Po niemal dwóch tygodniach zamknięcia Polska ponownie otworzyła granicę z Białorusią. Decyzja weszła w życie w nocy z 24 na 25 września, kiedy to zniesiono blokady na przejściach drogowych i kolejowych. Ruch wznowiono zarówno w kierunku Polski, jak i Białorusi, co natychmiast przełożyło się na wzmożony napływ pojazdów. W ciągu pierwszych godzin po północy granicę przekroczyło ponad pół tysiąca samochodów osobowych oraz setki ciężarówek. Media informowały, że na granicy stoi około 3000 pojazdów.
Szczególnie symboliczne było pojawienie się pierwszego autobusu pasażerskiego na polskich numerach, który jeszcze przed zamknięciem granicy 12 września nie zdążył wjechać do Polski. Przewoźnik, dowiedziawszy się o możliwym otwarciu granicy, skierował pasażerów z litewskiego przejścia z powrotem do Brześcia, gdzie grupa oczekiwała od 23 września. Kilka minut przed wyznaczoną godziną polscy pogranicznicy usunęli tymczasowe zapory, a o północy pierwsze pojazdy ruszyły w stronę Terespola.
Otwarty został ruch osobowy na trasie Brześć–Terespol oraz transport ciężarowy na przejściu Kukuryki–Kozłowicze. Wznowiono także obsługę kolejowych przejść towarowych, w tym na liniach Grodno–Kuźnica Białostocka, Świsłocz–Szymianówka i Brześć–Terespol. Według białoruskiej administracji granicznej już od godzin wieczornych 24 września przygotowywano się do odprawy ciężarówek, a kolejki w elektronicznym systemie rejestracji obejmowały tysiące samochodów i kilkadziesiąt autobusów.
Decyzję o przywróceniu ruchu podjął minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński, a premier Donald Tusk podkreślił, że w przypadku ponownego zaostrzenia sytuacji granice mogą być znów zamknięte. Tymczasem wielu polskich przewoźników, którzy utknęli na terytorium Białorusi podczas wcześniejszego zamknięcia, otrzymało przedłużenie pozwolenia na pobyt, by móc spokojnie powrócić po otwarciu przejść.