Zdjęcie: VSAT
29-07-2025 09:11
Nadal nie znaleziono drona, który miał wlecieć z Białorusi na terytorium Litwy. Jednak, jak informują litewskie władze, nie ma pewności, czy incydent faktycznie miał miejsce. Dowódca litewskich sił zbrojnych Raimundas Vaikšnoras zaznaczył, że sprawdzane są wszystkie możliwe scenariusze – od rzeczywistego naruszenia przestrzeni powietrznej po całkowitą dezinformację. Jak przyznał, „może się okazać, że w ogóle nie było żadnego obiektu”.
Wątpliwości budzą również nagrania krążące w mediach społecznościowych, które mogły powstać nie na Litwie, lecz na Ukrainie. Generał zwrócił uwagę, że wielu mieszkańców jedynie coś słyszało, ale nie widziało samego drona, a zarejestrowane materiały są niejednoznaczne. Dodatkowo, obiekt obserwowany wcześniej nad Białorusią mógł w rzeczywistości być chmurą lub stadem ptaków.
Minister obrony Dovilė Šakalienė również podkreśliła, że żaden dron nie został odnaleziony, a jego obecność w kraju nie została potwierdzona. Wskazała też, że przy złych warunkach pogodowych i niewielkich rozmiarach urządzenia jego lokalizacja jest wyjątkowo trudna. „Jeśli dron faktycznie jest w naszym kraju, znajdziemy go” – zapewniła. Z kolei mer Wilna Valdas Benkunskas zauważył, że incydenty z dronami mogą stać się nową codziennością. Jego zdaniem zagrożenie dla mieszkańców i infrastruktury, zwłaszcza w przygranicznych miastach, jest realne. Wezwał do pilnego wzmocnienia systemów obrony powietrznej Litwy.
Sytuacja skłoniła prezydenta Gitanasa Nausėdę do zwołania spotkania z przedstawicielami kluczowych instytucji państwowych. W programie spotkania znalazły się propozycje konkretnych działań mających poprawić bezpieczeństwo litewskiej przestrzeni powietrznej. Prezydencki doradca Frederikas Jansonas przyznał, że obecny stan obrony granic powietrznych pozostawia wiele do życzenia i „podkreśla potrzebę pilnych zmian”. Jego zdaniem Litwa musi skuteczniej wykrywać i eliminować drony, a także poprawić komunikację między służbami.