Zdjęcie: Twitter / X
21-10-2025 08:42
Jak wiadomo, Partia Akcji i Solidarności (PAS) oficjalnie wysunęła kandydaturę Alexandra Munteanu na stanowisko premiera Mołdawii. Ekonomista i przedsiębiorca, który wcześniej pracował w Banku Światowym, zapowiedział, że jego przyszły rząd oprze się na kompetencji i reputacji, a skład gabinetu zostanie ustalony po konsultacjach z obecnymi ministrami. Jak podkreślił, nie przychodzi z gotową listą nazwisk, lecz zamierza kontynuować dialog z członkami ustępującego rządu Dorina Receana.
Munteanu, posiadający obywatelstwo Mołdawii, Rumunii i Stanów Zjednoczonych, przyznał w czasie wywiadu, że w przeszłości odrzucił propozycję uzyskania także paszportu francuskiego. Obywatelstwo amerykańskie otrzymał w 2006 roku w ramach programu dla osób o „wyjątkowych osiągnięciach”, w czasie gdy jego rodzina mieszkała w USA i posiadała już prawo stałego pobytu. Jak zaznaczył, jego synowie nadal żyją i pracują w Ameryce.
Kandydat na premiera wyjaśnił, że podwójne obywatelstwo nie narusza prawa, a sam rozlicza się podatkowo we wszystkich krajach, w których przebywa ponad pół roku, w tym również w Stanach Zjednoczonych, gdzie obowiązek podatkowy dotyczy wszystkich obywateli niezależnie od miejsca zamieszkania.
Munteanu stanowczo odrzucił pogłoski o powiązaniach z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem czy o rzekomych wpływach ze strony Paryża, Kijowa lub Bukaresztu. Spotkanie z Macronem – jak zaznaczył – miało charakter czysto formalny i odbyło się w ramach jego działalności jako przewodniczącego Alliance Française w Mołdawii. „Rozmawialiśmy o przyszłości regionu, nie o polityce” – dodał. Wśród obecnych ministrów część może zachować stanowiska. Wiceprzewodniczący PAS, Vladimir Bolea, zapowiedział, że pozostanie na czele resortu infrastruktury, a dotychczasowi szefowie edukacji, spraw zagranicznych i obrony – Dan Perciun, Mihai Popșoi i Anatolie Nosatîi – również utrzymają swoje funkcje.
Pierwsze posiedzenie nowego parlamentu zaplanowano na 22 października, natomiast głosowanie nad rządem Munteanu ma się odbyć sześć dni później. Partia Akcji i Solidarności, dysponująca 55 mandatami, zachowała większość, co praktycznie gwarantuje zatwierdzenie nowego gabinetu.