geopolityka • gospodarka • społeczeństwo • kultura • historia • Białoruś • Estonia • Litwa • Łotwa • Mołdawia • Obwód Królewiecki • Ukraina • Trójmorze • Trójkąt Lubelski

Opinie Komentarze Analizy

Zdjęcie: Alicja Stefaniuk KPRP

Wielkie nadzieje

Michał Mistewicz

12-08-2025 09:30


Zaprzysiężenie prezydenta Karola Nawrockiego zbiegło się w czasie z informacjami o spotkaniu Trump-Putin, jak się później okazało, na Alasce. Oczywiście miejscu bardzo symbolicznym dla obu krajów. Obserwując z zewnątrz, znaczenie obu tych odległych od siebie tematycznie wydarzeń, przyniosło dokładnie to samo: przypływ wielkich nadziei. Z wewnętrznej potrzeby chcę napisać o tym, jak są one różne i jak bardzo część z nich jest nierealna.

Nie będę ukrywał, iż w mojej opinii - pod względem symbolicznym - to nie sam fakt zaprzysiężenia prezydenta Nawrockiego w Sejmie, był tym ostatecznym zatwierdzeniem jego urzędu. Kiedy już po zaprzysiężeniu, w bazylice św. Jana Chrzciciela, po wejściu prezydenta z małżonką, rozległy się kolejno strofy pieśni "Bogurodzica", a następnie "Mazurka Dąbrowskiego", symbolizm tej chwili i tego miejsca dla ciągłości tożsamości Rzeczpospolitej, był jednoznaczny i nie podlega dyskusji. Bo nie w tym rzecz, aby teraz podważać wydźwięk - dla jednych pompatycznego gestu - dla innych, w tym również mnie, świadomości znaczenia wydarzenia i czasu.

Od dawna podkreślam w większości moich komentarzy właśnie rolę czasu. To jest słowo klucz. Przyznajmy wprost, że obecnie trwa wyścig z czasem, na tej ostatniej, wolnej połaci narodów dawnej I Rzeczpospolitej. Za chwilę napiszę o tym więcej.

Na czym polegają nasze polskie, wielkie nadzieje? Są najbardziej realne ze wszystkich tutaj przedstawionych. Z punktu widzenia obywatelskiego, najważniejsza w mojej opinii, była zapowiedź prezydenta Nawrockiego, dotycząca rozpoczęcia prac nad nową Konstytucją. Myślę, że nie wyrażę tylko własnego wniosku, iż czas obecnej ustawy zasadniczej, dobiegł końca już dawno.

"Zapobiegając z jednej strony gwałtownym i częstym odmianom konstytucyi narodowej, z drugiej uznając potrzebę wydoskonalenia onej, po doświadczeniu jej skutków, co do pomyślności publicznej porę i czas rewizyi i poprawy konstytucyi, co lat dwadzieścia pięć naznaczamy, chcąc mieć takowy sejm konstytucyjny ekstra-ordynaryjnym, podług osobnego o nim prawa opisu" - mówił już artykuł VI Konstytucji 3 maja.

Kwestia jasnego podziału władzy, nie generująca wtórnych problemów - to te najbardziej widoczne naleciałości jeszcze poprzedniego systemu, które należy niezbędnie naprawić. Ale jest coś, co uważam za szczególnie istotne. To nowe wyzwania: demograficzne, społeczne, gospodarcze, współpracy regionalnej, ale i nowe technologie - w tym sztuczna inteligencja, z której ostatecznego wpływu na nasze życia wielu z nas jeszcze nie zdaje sobie sprawy - wymaga opracowania zupełnie nowej Konstytucji. I coś jeszcze. Nowa ustawa zasadnicza musi odpowiadać wreszcie oczekiwaniom narodu świadomego swojego miejsca i czasu.
Notabene to właśnie ten fakt, wywołuje szok i katzenjammer w Berlinie, a którego rezonowanie słychać również na Litwie, czy w Estonii.

Przyznam, że z powodu tej zapowiedzi, wstrzymałem publikację zapowiadanego przeze mnie artykułu, którego większa połowa dotyczyła właśnie zmiany Konstytucji. To moja nadzieja obywatela, którą pokładam w obietnicy prezydenta, oraz w wiedzy i doświadczeniu wybranych osób, które zdają sobie sprawę z dotychczasowych problemów. Jedyny mój postulat, zamyka się w tym, aby w możliwym największym stopniu, w prace nad tym nowym projektem, włączeni byli eksperci,naukowcy i obywatele, a nie li tylko politycy. To te odwieczne niemal żądanie oddania głosu "stanowi trzeciemu", którego echo będzie słychać w naszej historii jeszcze długo.

A nadzieje Zachodu? I tutaj dotykamy tego najtrudniejszego tematu dla obecnych elit europejskich. Jak pod retoryką pozornego wsparcia ukryć rzeczywisty interes i zauważalne objawy słabości? O czym mowa? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musiałbym przytoczyć - jak policzyłem - czternaście różnych opinii i to tylko z minionego tygodnia. Skupię się tylko na najistotniejszych wypowiedziach.

"Pytanie, które pozostaje, brzmi: co dalej wydarzy się w Europie. Obietnica wydawania 5% na obronę do 2035 roku może zostać zrealizowana dopiero za wiele lat. A nawet jeśli pieniądze zostaną wydane, to jak dokładnie zostaną wykorzystane, znowu prawdopodobnie stanie się przedmiotem debaty. A jeszcze większym problemem jest to, jak zobowiązania NATO wpisują się w trwające wysiłki na rzecz budowy zdolności obronnych w Unii Europejskiej, będące częścią dążenia do „niezależności”, które tak mocno zaznaczyło się w dyskusjach europejskich elit po ostatniej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Podczas gdy nadal debatujemy o pieniądzach i zobowiązaniach, nadszedł czas, by zapytać, jak Europa chce współdziałać ze Stanami Zjednoczonymi w nadchodzącej dekadzie, która prawdopodobnie będzie kluczowa dla bezpieczeństwa europejskiego i globalnego." - napisał prof. Andrew Michta tuż po zakończeniu czerwcowego szczytu NATO. Pieniądze, czyli interes.

Przytaczając wątek słynnej kłótni Chuchilla z premierem Mikołajczykiem w 1944 roku, w sprawie żądania uznania umowy o nowych granicach Polski, podyktowanej przez Stalina, cytowany tydzień temu, Gabrielius Landsbergis, zauważa podobne zagrożenie.
"Czy Europa pójdzie za przykładem prezydenta Zełenskiego i nadal będzie odrzucać pakt Putin-Trump? Jestem pewien, że są tacy, którzy już uważają, że naciskanie na Ukrainę, by się poddała, to najlepsza droga naprzód. Niektórzy mogą nawet uznać, że Ukraińcy są „bezduszni” w stawianiu żądań. Z punktu widzenia zmęczonego wojną zachodniego decydenta, pakt Trump-Putin może wydawać się kuszący. Rozważają, że może doprowadzić do zawieszenia broni, choćby tymczasowego. To sprawia, że wojna staje się problemem kogoś innego, mówią sobie. I, jak mówią, musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by udobruchać prezydenta Trumpa, zwłaszcza gdyby zagroził porzuceniem Europy." - pyta były szef litewskiej dyplomacji.

"Przed planowanym na 15 sierpnia spotkaniem Donalda Trumpa z Władimirem Putinem Europa stoi w sytuacji, gdy dwie wielkie potęgi będą negocjować nie tylko o Ukrainie, ale prawdopodobnie także o szerszej przyszłości bezpieczeństwa europejskiego. Spośród tych dwóch tylko Rosja ma jasną wizję nowego porządku bezpieczeństwa w Europie, który chce osiągnąć." - zauważa Kristi Raik, szefowa estońskiego ICDS. Ekspertka dodaje przy tym, że Europejczycy wciąż nie siedzą przy stole, a pozorna uległość Trumpa wobec Putina wynika tylko ze zbieżnego spojrzenia na politykę. W jej ocenie, świat, w którym wielkie mocarstwa uzgadniają los mniejszych państw i dzielą między siebie strefy wpływów, mu odpowiada. A to, że w ten sposób legitymizuje rolę Rosji jako mocarstwa światowego, tylko jest na rękę aktualnemu władcy na Kremlu.

"Nie sądzę, żeby w piątek na Alasce udało się coś dobrego. Putin i Trump sami, bez Ukrainy, nie będą w stanie zatrzymać wojny. Oświadczenia o wymianie terytoriów, które obecnie pojawiają się ze strony niektórych amerykańskich polityków i komentatorów, brzmią absolutnie cynicznie. To jest wymiana ukraińskich terytoriów za ukraińskie terytoria. Jak w anegdocie o tym, jak w obozie koncentracyjnym barak numer 2 wymienia się pościel z barakiem numer 4" – powiedział Artis Pabriks, obecnie dyrektor centrum analitycznego Northern Europe Policy Centre, doktor politologii, były minister obrony i spraw zagranicznych Łotwy. Pabriks przypuszcza, że na widoczną z Europy uległość Trumpa wobec Putina wpływ mogą mieć pokutujące wciąż opinie o odciągnięciu Rosji od Chin, czyli obecnego, głównego przeciwnika USA.

Zaprzeczeniem tych słów, może być cytowany na naszym portalu artykuł Nate'a Sibleya z Instytutu Hudsona, współpracownika rządu, który wskazuje część kroków sankcyjnych, które mogą wpłynąć na skrócenie wojny i osłabienie Moskwy, A jak wskazujemy od wielu miesięcy to osłabienie jest coraz bardziej widoczne, czego miernikiem jest eksklawa królewiecka. Niemniej, rolą obserwatora jest zestawienie teorii z faktami. Oczekując na wyniki spotkania, które mogą nadejść w Święto Wojska Polskiego, przyjrzyjmy się aktualnym wydarzeniom.

W łotewskich mediach zastanawiano się nad możliwością omawiania przez Putina ataku wobec państw bałtyckich. A do takiej narady miało dojść podobno 27 lipca w Petersburgu, przy okazji odwołanych obchodów święta Marynarki Wojennej. Na ile w tym prawdy, a medialnego szukania sensacji nie wiadomo. Jednak koincydencja z wizytą Łukaszenki na wyspie Walaam jest dość zauważalna. Swoją drogą, nieprzypadkowo opóźniona została publikacja wywiadu dla "Time" z dyktatorem Białorusi. Nie będę cytował tego kremlowskiego herolda, gdyż to samo słychać od wielu miesięcy. Małą zmianą jest podchwytliwe twierdzenie, że "raczej nie pokonamy NATO".

Z kolei w Estonii, cytowane są słowa publicysty Erkki Bahovskiego, który zauważa, że Rosja zaczęła niszczyć fińską pamięć w Karelii. Do 30 lipca co najmniej osiem fińskich grobów wojennych zostało zbezczeszczonych. "Skoro sama Rosja łączy II wojnę światową z próbą podboju Ukrainy, to dlaczego musimy tolerować tu sowiecką symbolikę?" - pyta publicysta, a w Dorpacie (Tartu) już słychać odpowiedź, gdyż mają zniknąć rosyjskojęzyczne tablice informacyjne z przestrzeni miasta. A co z przestrzenią wolności dla tych co uciekli przez represjami na Białorusi? W Warszawie odbywały się główne obchody rocznicy protestów z 2020 roku: konferencja "Nowa Białoruś", Marsz Wolności i nieszczęsny koncert rapera, za którego incydent - bez znajomości tematu - oberwało się głównie Ukraińcom.

Na Litwie ujawnia się już zmęczenie białoruską emigracją. Na razie tylko 50 osób demonstrowało w Wilnie, jednak nawet jeśli był to "sponsorowany" zbieg okoliczności, to jednak dotychczasowe wpadki opozycjonistów nie poprawiają nastrojów. I właśnie tutaj jest główny problem. Czy nasze wielkie nadzieje, w tym części z nas na pokój, którego teraz nie będzie, przesłonią szanse na większą współpracę? Brak wielkich pomysłów i wyzwań może się okazać krytyczną słabością w tym okresie chaosu.

Podobnie jak to było w minionych latach, z okazji zbliżającego się Święta Wojska Polskiego, składam wszystkim naszym żołnierzom życzenia wszystkiego dobrego.


opr. wł.
Wirtualna kawa za pomocą portalu suppi.pl:

Bardzo dziękujemy za kolejne wpłaty! Już tylko 710 zł brakuje do naszej opłaty rocznej za serwer. Lista darczyńców. Jednocześnie nadal szukamy potencjalnych inwestorów naszego projektu, który wykracza daleko poza branżę medialną. Zapraszamy do kontaktu.

Informacje

Media społecznościowe:
Twitter
Facebook
Youtube
Spotify
redakcja [[]] czaswschodni.pl
©czaswschodni.pl 2021 - 2024