Zdjęcie: Flickr
12-11-2025 08:30
Wczoraj litewskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało przedstawiciela ambasady Białorusi w Wilnie, aby wyrazić stanowczy protest wobec kolejnych naruszeń litewskiej przestrzeni powietrznej przez obiekty nadlatujące z terytorium sąsiada. Resort uznał te incydenty, w tym ostatnie z 8 i 10 listopada, gdy nadleciały balony przemytnicze z Białorusi, za działania o charakterze hybrydowym zagrażające bezpieczeństwu cywilnemu i porządkowi publicznemu.
Co istotne, w wydanym komunikacie, władze w Wilnie przypomniały, że w przypadku dalszych naruszeń granicy powietrznej Litwa zastrzega sobie prawo do przedłużenia ograniczeń w ruchu granicznym wprowadzonych decyzją rządu z 29 października 2025 roku oraz do podjęcia dodatkowych środków bezpieczeństwa.
W efekcie w Mińsku władze białoruskie ogłosiły gotowość do rozmów z sąsiadami w sprawie normalizacji relacji. Rzeczniczka Łukaszenki, Natalia Ejsmont, stwierdziła, że Białoruś „jest otwarta na dialog z każdym państwem” i że forma oraz treść rozmów z Litwą zależą od wspólnych ustaleń obu stron. Zapewniła również, że Mińsk szczegółowo kontroluje transport towarów z Rosji do Królewca, a mimo wcześniejszych napięć tranzyt odbywa się bez zakłóceń. Ejsmont przypomniała, że Białoruś i Rosja są częścią Państwa Związkowego, dlatego Mińsk reaguje na wszelkie zagrożenia wobec tego korytarza tranzytowego z najwyższą uwagą.
Według informacji, do Mińska miały dotrzeć propozycje z Wilna dotyczące uregulowania sytuacji na wspólnej granicy. Łukaszenka polecił ministrowi spraw zagranicznych Maksymowi Ryżenkouowi zorganizowanie rozmów z udziałem przedstawicieli litewskich instytucji odpowiedzialnych za kontrolę graniczną oraz zapewnienie wsparcia ze strony sekretarza Rady Bezpieczeństwa Aleksandra Wolfowicza. Wcześniej litewski Narodowy Centrum Zarządzania Kryzysowego zapowiadał, że zamierza kontaktować się z Mińskiem na szczeblu służb granicznych, aby wznowić ruch w przejściach Miedniki i Soleczniki oraz wykorzystać w tym celu kanały dyplomatyczne.
Kryzys graniczny dotknął też litewskich przewoźników, którzy stali się faktycznymi zakładnikami reżimu. Białoruski Państwowy Komitet Celny poinformował, że ciężarówki zarejestrowane na Litwie zostały odholowane na strzeżone płatne parkingi w pobliżu przejść granicznych i nie będą mogły opuścić terytorium Białorusi do czasu przywrócenia normalnego ruchu granicznego. Według oficjalnych danych, na parkingach w Berestowicy, Bieniakoniach, Kotłówce i Kamiennym Ługu znajduje się już około 800 litewskich pojazdów. Kierowcom, którzy zastosowali się do poleceń służb celnych, zezwolono jedynie na opuszczenie kraju pieszo.
Prezydent Litwy Gitanas Nausėda, komentując eskalację napięcia, odniósł się także do rosnącego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w sprawy Białorusi. Jego zdaniem Waszyngton próbuje oddzielić Mińsk od Moskwy poprzez intensyfikację dialogu i działania na rzecz uwolnienia więźniów politycznych, jednak – jak zaznaczył – „oderwanie Łukaszenki od Putina jest praktycznie niemożliwe”, ponieważ zależność reżimu od Rosji ma charakter całkowity, zarówno finansowy, jak i gospodarczy.
Nausėda zwrócił uwagę, że mimo deklaracji o humanitarnych celach podejmowanych przez administrację amerykańską, polityka władz w Mińsku pozostaje niezmienna. Po każdej fali uwolnień więźniów politycznych następują kolejne aresztowania, co – jak ocenił prezydent – tworzy błędne koło, w którym gesty dobrej woli nie prowadzą do rzeczywistych zmian.
Aktualizacja, godz. 08:50
W minionym tygodniu litewscy przewoźnicy wpłacili do białoruskiego budżetu około 5 milionów euro, powiedział Deutsche Welle Oleg Tarasow, wiceprezes Litewskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych Linava. Według niego, na Białorusi jest obecnie około 4500 pojazdów – ciężarówek i naczep. Część z nich jest pusta, a inne przewożą towary łatwo psujące się. 10 listopada białoruskie władze rozpoczęły przerzucanie unieruchomionych litewskich ciężarówek na parkingi w pobliżu przejścia granicznego Kotłowka. Doba postoju kosztuje tam 120 euro. „Jeśli będziemy bezczynni do 30 listopada, to będzie katastrofa ” – powiedział Tarasow.
Tymczasem litewski minister spraw zagranicznych Kęstutis Budrys powiedział dzisiaj, że ruch na granicy zostanie przywrócony dopiero po tym, jak Mińsk zakończy walkę z balonami meteorologicznymi, które zagrażają litewskiemu ruchowi lotniczemu.„Łukaszenka bierze zakładników i próbuje przedstawić całą sytuację jako rzekomy spór wymagający negocjacji - to jest przekaz wprowadzający wszystkich w błąd. Istota sprawy polega na tym, że rozpoczęto atak hybrydowy. Jak rozwiążemy tę sytuację? Wtedy, gdy Łukaszenka przestanie zakłócać nasz ruch lotniczy, przestanie stwarzać zagrożenie dla NATO i dla całej Unii Europejskiej. Łukaszenka znajduje się na granicy eskalacji, nawet do fazy gorącej. Gdy przestanie to robić, będziemy mogli otworzyć granice” – powiedział minister.